One Direction

"Nieważne ile niesamowitych rzeczy zdarzy się w twoim życiu należy zawsze pozostać wdzięcznym oraz pokornym, skromnym i pełnym szacunku." -Zayn Malik

"Nadchodzi taki dzień, że przewracasz jedną kartkę swojego życia i zdajesz sobie sprawę, że to najlepsze uczucie na świecie."
-Zayn Malik

"Bycie singlem nie znaczy, że jesteś słaby, to znaczy, że jesteś wyjątkowo silny, aby czekać na to na co zasługujesz."
- Niall Horan

"Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość."-Zayn Malik
"Czas jest najcenniejszym darem, jaki możesz komuś dać, ponieważ jest częścią twojego życia i nigdy nie wróci." -Zayn Malik
"To, że masz wady nie oznacza, że nie są one piękne."-Zayn Malik

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 34

        -Gdzie jesteśmy ?-powiedziałam. Miałam oczy zasłonięte szalikiem Liama. Od dłuższego czasu jechaliśmy samochodem. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy, a dopiero gdzie się zatrzymamy.
-Zaraz będziemy na miejscu- powiedział, zatrzymaliśmy się i usłyszałam tylko trzask otwieranych  i zamykanych drzwi. Po chwili byłam już na świeżym powietrzu.
         Skręcaliśmy to w lewą to w prawą stronę, aż w końcu zatrzymaliśmy się.
Liam zdjął szalik i  moim oczom ukazał się przepiękny widok.
Staliśmy na tarasie. A przed nami rozprzestrzeniał się wspaniały widok na wodospad. Woda wpływała do jeziorka robiąc piękny widok na kwiaty, które rosły wkoło niego.
-Jak tu pięknie-wyszeptałam.
-Nie było by tak pięknie gdyby nie było ciebie.
        Zarumieniłam się. Chciałam odwrócić się ale dłonie Liama stanowczo mi na to nie pozwoliły.
-Lubię jak się rumienisz.- kciukami dotknął lekko policzków. Potem pocałował je i zatrzymał się patrząc na moje usta.
-Hm...- wymruczał tylko i pocałował mnie.
Najpierw lekko,  jakby całował po raz pierwszy. Potem zachłanniej. Jego  usta robiły wędrówkę to z szyi na usta.
Chciał, żebym się rozluźniła i po części udawało mu się.
-Nie myśl o tym wszystkim-powiedział, między pocałunkami.
-Dobrze wiesz, że nie mogę.
-Możesz Grace. Po prostu staraj się o tym nie myśleć, a ja się zajmę resztą.
Poddała się. Rozkoszowała się jego ciepłem, dotykiem rąk, przyśpieszonym oddechem.
Oderwał się.
-Chciałbym tu tak stać ale najpierw chcę, żebyś ze mną zatańczyła.
-Co? Przecież nie ma tu muzyki.- po moich słowach rozległ się śpiew.
Obróciłam się dookoła ale nie dostrzegłam nikogo.
-To tylko odtwarzacz.
-Skąd?
-Mam sporo znajomości. Ale dzięki nim mogę przy najmniej ciebie uszczęśliwić.
-Samo to, że jesteś ze mną powoduje, że jestem szczęśliwa.
-Nie sądzę.
-Czyżbyś wątpił w prawdziwość mych słów?-przymrużyłam oczy.
-Kochanie, jak mógłbym.
-Wiem, że chcesz mnie od tego wszystkiego odciągnąć...
-Więc daj mi tą szansę, Grace.  Od dłuższego czasu nie robisz nic tylko siedzisz na werandzie czy parapecie i patrzysz się tępo w otaczające cie otoczenie. Nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa.
-Ależ...
-Wiem jaka jest prawda Grace. Próbujesz uszczęśliwić innych ale zrób wreszcie coś co uszczęśliwi ciebie samą. Tak nie można żyć. Wiem, co się z tobą dzieję. A ta cała chora sytuacja doprowadza mnie do szału jak widzę, że ciągle jesteś przestraszona.- złapał mnie za ramię-  Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. Nie pozwolę. Choćbym miał siedzieć całymi dniami pod twoim pokojem.
-Dlaczego pod? Przecież możesz siedzieć w nim.
Zaśmiał się, i mnie przytulił.
-Nie chcę, żebyś była wykończona przez tego drania.- powiedział masując mi plecy.- Choćbym miał prosić o pomoc zaufanych ludzi ( uśmiechnął się, nie wspomniał, że już to zrobił), doprowadzę do końca tą sytuację i w końcu będziemy mogli, żyć szczęśliwie jak para normalnych ludzi.
-Zapomniałeś? My nie jesteśmy normalni.
Odsunął się, śmiejąc. Po chwili wyciągnął rękę w moją stronę.
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt?
Uśmiechnęłam się.
-Oczywiście- powiedziałam i podałam mu dłoń.
Tańczyliśmy spokojnie, przytuleni do siebie. Od czasu do czasu odsuwaliśmy się, tylko po to, żeby się pocałować.
Wiedziałam, że muszę jakoś zapomnieć o tej sytuacji. Przynajmniej na ten wieczór. Dla Liama.
              Po skończonym tańcu usiedliśmy na ławeczce stojącej obok.
Oparta o ramię mężczyzny u boku, wsłuchałam się w szum wody spadającej do jeziorka.
-O czym myślisz?- spytał, całując moje włosy.
     Od dłuższego czasu nie czułam się tak szczęśliwa. Nie sądziłam, że mogę zapomnieć o tej sprawie choćby na minutę. A  mimo tego wszystkiego jest tutaj ze mną i sprawił, że zapomniałam- pomyślałam ale nie powiedziałam tych słów głośno.
-Myślałam, nad tym jak by to było mieszkać w takim miejscu.
Co dziennie widzieć otaczający nas świat. Mieszkać z ukochaną osobą.
-Tak. Tylko do tego dodałbym dzieci. Trójka starczy.
-Dwójka i jest okej.
-Trójka koniec i kropka.
Podniosłam się i popatrzyłam na niego uważnie.
-Dwójka. Nie zmienię swojej decyzji.
-Nie...
-O czym my gadamy. Przecież nie jesteśmy nawet zaręczeni- przerwałam mu.
-No niby tak- uśmiechnął się wymijająco.
-Co?
-Nie nic. Po prostu ja myślałem nad tym jak by wyglądało nasze życie. Razem.
-Ohh.- zmieszałam się. Nie sądziłam, że myślał o czymś takim. W ogóle nie znałam chłopaka, który by myślał o tym, żeby oświadczyć się dziewczynie, wziąć ślub i mieć dzieci. Zazwyczaj trafiałam na takich, których gówno obchodziło cokolwiek oprócz samego siebie-Zaskoczyłeś mnie.
-Tak?
-Tak.
- No dobra czas wstawać.
-Gdzieś się wybierasz?- spytałam i także się podniosłam.
-Chodź ze mną.
Wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę wodospadu.
Jak się okazało była dróżka prowadząca za wodospad. Tak, że po lewej stronie była ściana wody, a po prawej wydrążona skała. Ktoś dobrze pomyślał bo stała tam także ławeczka dając tym samym romantyczny widok.
       Usiedliśmy na ławeczce i chwilę tak milczeliśmy.
-Dziękuję, że mnie tu zabrałeś- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Ja...
-Co?
-Chciałem ci coś powiedzieć- widać było, że się denerwuje.
-Co się stało?- Może chce mnie zostawić? Ma dosyć tego, że jakiś mężczyzna jest zainteresowany mną i chce mnie porwać. Ale te jego słowa. Przecież nie mógł kłamać. Chyba, że się zmienił.
Moje myśli wędrowały do najgorszych scenariuszy.
       Liam wstał podszedł do ściany wody i stał przez kilka minut.
-Liam, możesz mi powiedzieć o co chodzi?
Odwrócił się i pocałował mnie w usta.
-Wiesz, że cię kocham ?
-Liam...
-Powiedz, że mnie kochasz.
-Oczywiście, że cię kocham.
-Mam nadzieję, że.. ohhh głupoty gadam.
-Możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi?
-Już wyjaśniam.- sięgnął do kieszeni- Zaraz...
Patrząc mi w oczy uklęknął na jedno kolano i wyciągnął w moją stronę małe czerwone pudełeczko.
-Grace wiem, że to prawdopodobnie za wcześnie ale znamy się od tylu lat, kochamy się i chcemy być ze sobą, jesteś całym moim życiem.- przełknął- Grace Lily Morgan  czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Otworzył pudełeczko i moim oczom ukazał  się srebrny pierścionek z małym oczkiem.
Patrzyłam osłupiała, ręką zasłoniłam usta. Nie mogłam wydusić żadnego słowa. On mówi poważnie. Naprawdę mi się oświadczył.
-Chyba oszalałeś.
-Jeżeli miłość jest szalona to tak oszalałem.
Po policzku spłynęła pojedyncza łza. Łza szczęścia.
Czekał na moją odpowiedź.
 Ujęłam jego twarz w obie dłonie i pocałowałam delikatnie w same usta.
-Tak- wyszeptałam.
Zerwał się gwałtownie i porwał mnie w objęcia.
-Moja ukochana.- powiedział między pocałunkami. Wyniósł mnie na powietrze i pocałował.
-Kocham Cię Grace.- krzyknął na cały głos.-Moja najmilsza. Najsłodsza.
-Kocham Cię Liam- krzyknęłam w odpowiedzi. Słyszeliśmy jeszcze echo naszych słów.
Nikt nie mógł zepsuć tej chwili. Jak także nie mógł zepsuć naszej miłości.
Całowaliśmy się. Niebo nad nami rozświetlone przez tysiące gwiazd, oświetlało wszystko wokół nas dając niesamowity nastrój,  gdy nakładał mi pierścionek.
_____________________
I jest następny.
Chciałam podziękować za wasze słowa wsparcia! Nie wiem co bym bez was zrobiła. Jesteście NAJLEPSI! ;** <3
Mam tylko nadzieję, że się spodoba. ;)




                                                     



sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 33

      Nadal nie mogłam uwierzyć, że Harry wyszedł. Próbowałam sobie wmówić, że musiał wyjść. Że to nie było przeze mnie. Myślenie głupiego. A jak.. Nie, nawet nie myśl o tym. Chcę stąd wyjść. Muszę. Ja się tu dusze. Chciałabym wreszcie po oddychać świeżym powietrzem. Powąchać kwiatki. Słyszeć szum drzew. Wiatr który rozwiewając plącze mi włosy.
        Chciałabym poczuć się jak w domu. W Polsce. Tam jest mój dom. Tam się czuje najlepiej. Mimo iż Anglia i Irlandia są państwami, które zawsze będę kochała. Ale to w Polsce się urodziłam, tam mam kochanych przyjaciół i najlepszą rodzinę. Muszę tam pojechać.
         Ile to już czasu się z nimi nie widziałam. Rok? Nie, przecież zawsze jestem u nich na święta. Ohh. Pamiętam ostatnie wariactwa mojej mamy. Upiekła dla nas masę dań. A jej ciasta jak zwykle były przepyszne. Nigdy nikt nie dorównał mojej mamie. A tatko siedział na fotelu i uśmiechał się do swojej żony z błyskiem w oczach. Mimo tylu lat kochali się z dnia na dzień coraz bardziej. Zawsze miał zwariowane pomysły, a mama patrzyła na niego z pobłażaniem. Moja siostra śmiała się z dowcipów taty, tak, była taka sama jak tata. A ślub? Był przepiękny. Jessica wyszła za przystojnego prawnika, mają teraz dwójkę dzieci. Pamiętam małą  Julię, trzymaną przeze mnie na rękach. Po mamie odziedziczyła  niebieskie oczy, a po tacie dołeczki w policzkach. Miała także śliczne brązowe loczki. Wyglądała jak księżniczka.  Śmiała się cały czas, a jej piękna na co dzień buzia była pomazana czekoladą, którą dostała od cioci.  Jej brat za to starszy o 4 lata był poważny.  Miał błąd włosy ścięte króciutko do wysokości uszu, jego uśmiech był powalający. Na pewno jak podrośnie będzie przystojnym nastolatkiem. Będzie łamał serca dziewczyn, jak to zrobi to mu przemówię do rozsądku. Teraz jest ślicznym chłopakiem, a do tego jak bardzo lubi się uczyć.
    Na każdym kroku rozpieszczamy ich na co Jess i Joe nie bardzo są z tego zadowoleni ale ostatnio nie powiedzieli o tym ani słowa. Wiedzą, że babcia i dziadek chcą jak najlepiej dla swoich wnuków, także ciocia, a ponieważ rzadko się widzimy to w końcu przestali rzucać nam pełne dezaprobaty spojrzenia.
         Ostatnie święta jak mówiłam były wyjątkowe. W pełnym miłości, szczęścia i radości domku położonym nad morzem. Stęskniłam się tak bardzo za nimi, iż postanowiłam, że pojadę do nich zaraz po  trasie koncertowej z Harrym, o ile będzie jeszcze chciał ze mną jechać. Albo pojadę choćby teraz. Na samą myśl, że mielibyśmy się rozstać łzy pojawiły się w oczach.
         Nie będę płakać, pomyślałam zaciskając żeby, aż do bólu.
Musze być silna. Tak jak wcześniej.
-Może podać pani coś przeciwbólowego? Nie wygląda pani za dobrze-z zamyślenia wyrwał mnie głos pielęgniarki, uśmiechając się serdecznie.
-Nie dziękuję- powiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
-Może jednak?
-Nie, na prawdę. Dziękuję.- widząc, że pielęgniarka zrobiła krok w stronę pokoju obok, krzyknęłam- Proszę panią, mogłaby pani zawołać lekarza?
-Zaraz zawołam.
Odeszła zostawiając mnie samą. Jak zwykle sama pomyślałam.
Chwilę później przyszedł lekarz.
-Co się dzieję?
-Chciałabym się spytać czy mogłabym wypisać się na żądanie.
-Emmo, to nie jest najlepszy moment.
-Wiem, Will ale nie mogę już tu siedzieć. Ja zwariuję.
-A gdzie ci się tak śpieszy?
-Will, chciałabym wyjść stąd jak najszybciej. Jak z moim zdrowiem? Mogłabym już wyjść?
-Nie widzę, żadnych przeszkód, żebyś miała tu zostać. Ale prawda jest taka, że najlepiej by było gdybyś jeszcze poleżała. Mimo iż, nic poważnego ci nie szkodzi, podczas chodzenia mogą cię niektóre miejsca jeszcze boleć.
-Dobrze, to gdybym chciała mogę stąd wyjść nawet dzisiaj?
Will, westchnął, poprawiając okulary.
-Tak.
-Dziękuję.
-Tylko Emmo, uważaj na siebie.
-Dziękuję za wszystko Will.
-Nie ma za co. W końcu po to tu jestem.
       Wyszedł, a ja powoli wstałam, potłuczony prawy bok trochę mnie bolał ale dało się wytrzymać. Ruszyłam do łazienki się przebrać. Nałożyłam luźny t-shirt z nadrukiem "I <3 UK" i czerwone spodnie rybaczki. Uczesałam się i wyszłam, po drodze zebrałam wszystkie rzeczy i wrzuciłam do plecaka, którą zostawili mi chłopaki.
Zostało mi parę rzeczy do spakowania, więc krążyłam po pokoju w tą i z powrotem.
-Co ty robisz?- odezwał się głos a ja mimowolnie podskoczyłam.
-Nie widzisz? Pakuje się.
-Przecież miałaś zostać jeszcze w szpitalu.
-Zmieniłam zdanie- nie odrywając wzroku od walizki, pakowałam rzeczy.
-Co?
-Otóż to Harry. Nie rozumiem tego wszystkiego. Myślałam, że sobie ufamy, a tu wyskakujesz z zazdrością i myślisz, że cały świat kręci się wokół Ciebie? Jak mogłeś pomyśleć, że ja wracam do Nathana?
-Emmo, przyznam, że na początku byłem trochę zazdrosny bo boję się co będzie z tobą.. ze mną... z nami. Nie mógłbym znieść myśli, że mogłabyś ode mnie odejść. Nie przeżyłbym tego.
-Potrzebowałam ciebie Harry w tej właśnie chwili, a ty po prostu tak wyszedłeś.
-Przyznam to wszystko moja wina ale nawet Liam...
-CO? I ty jeszcze w to wszystko wpakowałeś Liama?
-No... dobra, przyjechał i..
-Nie chcę tego słuchać Harry.
-Kochanie...- podszedł do mnie ale go odepchnęłam.
-Wiesz co ? Będę tu tylko ze względu na Grace. Ona nas potrzebuje ale później jadę do Polski.
-Co? Dlaczego? Przecież...
-Stęskniłam się za rodziną Harry. Miałam nadzieję, że ze mną pojedziesz. I nadal mam taką nadzieję, ale nie mam pojęcia jak mi udowodnisz, że mi jeszcze ufasz.
-Ależ ja ci ufam. Em Jak bym mógł.
-Nie ufasz mi Harry. Myślałeś, że wrócę do Natha, a naprawdę możesz mi nie wierzyć jak tylko chcesz ale ja kocham tylko ciebie Harry i to się nie zmieni.
 Ruszyłam do drzwi.
-Em nie idź, proszę.- podszedł i przytulił mnie do siebie.- Tak się o ciebie boje. Boje się, że może ci się coś znowu stać, a ja głupi wyszedłem tak po prostu ze szpitala, z głupiej zazdrości. Błagam Em wybacz mi. Daj mi trochę czasu. Muszę się przyzwyczaić do tej sytuacji. To co się zdarzyło zmieniło choćby w części nasze życie. Nathana też. Tobie ufam tylko jemu jeszcze nie. Nie znałem go wcześniej. Uratował ci życie mi po części też bo nie przeżyłbym bez ciebie. A te chwilę, kiedy nie ma cię przy mnie są koszmarną udręką. Jesteś dla mnie wszystkim Emmo, wszystkim.
-Harry... Myślisz, że mi też jest łatwo? Paparazzi kryją się za każdym rogiem. Twoi fani, którzy piszą, że mnie kochają, chociaż wiem, że to nie prawda. Gdyby nie ty nigdy nie napisaliby mi czegoś takiego. Chociaż muszę przyznać, że to jest strasznie miłe. Są także antyfani i strony, które oczerniają mnie za każdym razem. A jeszcze ty wyskakujesz z zazdrością. Wiem, że to będzie nam towarzyszyło przez długi czas i muszę się do takiego życia przyzwyczaić. Ale nie zniosę tego, że mi nie ufasz. Mogę znieść wszystko z Tobą. Ale gdy ciebie przy mnie nie będzie po prostu będę musiała odejść.
-Em.
-Nie odejdę. Dopóki wiem, że mnie kochasz, nie odejdę. Jak mogłabym? Moja miłość do ciebie jest silniejsza ode mnie.
-Kocham cię, tak bardzo cię kocham- miał moją twarz w swoich dłoniach.
Po moich policzkach płynęły łzy. Niektórzy by sądzili: Po co ja płaczę? Przecież powinnam się cieszyć. Płakałam ze szczęścia. Nie ważna dla mnie była przeszłość liczyła się przyszłość. Tu i teraz z ukochanym mężczyzną u boku. Nigdy nie sądziłam, że ktoś mnie aż tak bardzo pokocha. Nie ważne były kłótnie. Nie ważne co było wcześniej. Nie liczyło się nic oprócz nas. Łzy nie są oznaką słabości. Nigdy tak nie sądziłam. I sądzić nie będę. Łzy są oznaką człowieczeństwa. Oglądając filmy napotkałam się na zakończenia smutne i szczęśliwe i w obu przypadkach płaczę jak małe dziecko. Lecz dopiero gdy poznałam Harrego moje życie uległo zmianie. Większość ludzi mówi, że są zakochani. Kiedyś byłam jedną z nich i dopiero przez poznanie tej jednej jedynej osoby zrozumiałam co to prawdziwa miłość. Bez niego dni wyglądały by blado, nijako. Z nim wszystko rozkwita. Nie jesteśmy doskonali, każdy ma chwile słabości, smutku, cierpienia, a nawet zazdrości i jeżeli się tą osobę kocha trzeba wybaczyć, choć czasem to naprawdę trudne.
         Kciukami ścierał łzy płynące szybko po policzkach.
-Kocham Cię.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.- Kocham, kocham...
Wziął mnie na ręce, posadził na kanapie i długo mi się przyglądał.
Nie potrzebowaliśmy słów. Potrzebowaliśmy siebie. Długo siedzieliśmy na kanapie, aż w końcu nie wiadomo kiedy, zasnęliśmy.
__________________________________
Wiem, zawiodłam na całej linii ;(
Nie powinnam w ogóle pisać....
Ten rozdział jest do ....
A ja w rozsypce.
Emma, xx
W ogóle po co ja piszę ?
Jestem do bani -.-




środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 32

           W takiej pozie zastał ich Harry. Mimo iż wiedział, że oni są tylko przyjaciółmi, poczuł ukłucie zazdrości.
-Hej.- powiedział, gdy odsunęli się od siebie zobaczył na twarzy Emmy łzy.- Co się stało?
-Nathan możesz na chwilę nas zostawić?
-Jasne.
-Możesz mi powiedzieć o co to całe zamieszanie?- powiedział obawiając się najgorszego.
-Już ci mówię- streściła całą rozmowę z przyjaciółką Nathana i także jej z nim- Okazało się, że nie było tak jak mówił Nat.
-I co zamierzasz z tym zrobić?
-Ja? A co niby mam z tym robić?- i wtedy zobaczyła jego minę- Ty myślisz, że ja do niego wrócę, tak?
-Nie... po prostu... No dobra, masz rację.
-Harry... Jak możesz tak myśleć po tym wszystkim co razem przeszliśmy.
-Przepraszam.- wstał- Musze iść. Wrócę za parę godzin- powiedział, pocałował Emmę w czoło i wyszedł.

*Perspektywa Liama i Grace*

       Siedziałem z Grace w domku i oglądaliśmy jakiś nudny film w telewizorze. Grace położyła się na moich kolanach i zamknęła oczy.
Pocałowałem ją na co ona się uśmiechnęła.
-Mmm. Pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu tego nie robiłam. Po prostu teraz nie mogę się od ciebie odciągnąć.
-I kto to mówi.- powiedziałem i pocałowałem ją po raz drugi.
Teraz byłem nad nią i ją całowałem, myśląc, że teraz nic nam nie przeszkodzi, zrzuciłem bluzkę.
      Zadzwonił telefon. Nie odrywając się od niej całowałem nadal.
-Odbierz- powiedziała Grace po trzecim połączeniu- Może to coś ważnego.
-Nic nie jest ważniejszego od Ciebie, skarbie.
-Może coś z Emmą.- podsunęła. Westchnąłem.
Patrząc na nią odebrałem telefon.
-Halo?- powiedziałem, bawiąc się włosami Grace.
-Liam, przepraszam, że przeszkadzam ale miałbyś chwilę? Błagam, to ważne.-odezwał się Harry, zdenerwowanym głosem.
-Uspokój się Harry spokojnie. Powiedz, coś z Emmą?
-Nie. Tak. Liam przyjedź do mnie muszę z tobą porozmawiać.
-Dobra zaraz będę.
Pocałowałem Grace i wstałem.
-Musze iść. Coś się stało. Harry nie chciał mi nic powiedzieć ale był nieźle zdenerwowany.
-Pojechać z tobą?-spytała.
-Nie, dam sobie radę. Jak by co to zadzwonię.
Założyłem kurtkę i po chwili byłem w samochodzie.
       Po 10 minutach byłem pod szpitalem. Nie widząc Harrego, skierowałem się do wejścia. Nagle ktoś złapał mnie za rękę.
-Harry.- powiedziałem patrząc na niego. Widać po nim, że coś było nie tak.
-Chodź-skierowaliśmy się do parku.
-Mów wreszcie o co chodzi.
-Dzisiaj była u Emmy przyjaciółka Nathana.Powiedziała jak było naprawdę. On nas oszukał.
-Zaraz. Harry uspokój się to nic ci nie da jak będziesz zdenerwowany.
-Otóż- streścił całą sytuację.
-O cholera.- powiedziałem.- A co na to Emma.
-Nic. Powiedziała, że teraz jest ze mną.
-A ty co zrobiłeś ?
-Powiedziałem jej, że muszę iść.
-CO? Harry ty naprawdę mówisz serio? Rozumiem, że można być zazdrosnym ale, żeby tak od razu wyjść? Wiesz co ?  Zamiast wspierać ją ty robisz wszystko, żeby nie urazić swojej męskiej dumy. Opanuj się chłopie.
Nathan nie zabierze ci dziewczyny sprzed nosa. Ona cię kocha. Czy ty w końcu to zrozumiesz? Czy mam ci tak po prostu skopać tyłek?
-Dobra, może nie potrzebnie wtedy tak zareagowałem ale zrozum mnie Liam ja....
-Harry rozumiem, że można być zazdrosnym ale ona ci to wszystko powiedziała i idę o zakład, że poczułaby się lepiej gdybyś ją wspierał. Szczególnie, że jest w szpitalu. A Nathan może teraz u niej być.-ostatnie zdanie powiedziałem specjalnie. Widać z dobrym skutkiem.
-Co? Nie. Ja... ja...
-Idź chłopie i ją przeproś.
Pognał do szpitala.
         Wracając do domu Liam nie zauważył, że mężczyzna w czarnym bmw przygląda mu się z uśmiechem na ustach. Tym razem nie ma go, gdy Grace potrzebuje wsparcia. Nie będzie jego, gdy on ją stąd zabierze.

        -Gdzie jesteś, skarbie.-krzyknął Liam, usłyszałam trzask zamykanych drzwi.
Mimowolnie drgnęłam.
Chwilę później Liam był w pokoju. Gdy jego wzrok skierował się w moją stronę, z jego twarzy znikł uśmiech na widok listu trzymanego w moich rękach.
Podszedł i wziął list. W mojej głowie nadal brzmiały te słowa:

        "Jestem coraz bliżej Ciebie kochanie. Nie martw się, niedługo będziesz moja. Mam nadzieję, że jak przyjadę do Ciebie nie będzie już tego sukinsyna, który zabrał mi cząstkę Ciebie. W końcu on też tego pożałuje. Mam nadzieję, że będziesz się tak mnie bała, że wsiądziesz do samochodu bez żadnych protestów. Uważaj! Każdy krok zrobiony przez Ciebie i Twoich przyjaciół, będzie obserwowany. Jesteś obserwowana i to się nigdy nie zmieni, kochanie. Dostaniesz jeszcze parę moich listów. Długo to nie potrwa. Mam plan... Który powoli realizuje. Będziesz się bała, gdy nie zrobisz tego co ci powiem! Do zobaczenia, za niedługo."


-To...
-Liam. Nie zaczynaj.
-Chodź tu do mnie.- powiedział i przytulił mnie- Gdzie go znalazłaś?
-W ogrodzie. Byłam tam tylko przez chwilę. Leżałam na hamaku, i na chwilę wyszłam, żeby zacząć pisać, gdy wróciłam z laptopem, list już tam był.
Ten cholerny dupek był tak blisko niej- pomyślał ze złością. Musi się uspokoić. Muszę logicznie myśleć. Nie pozwolę, żeby jej się coś stało. Po prostu do tego nie dopuszczę. Za bardzo ją kocham, żeby pozwolić jej odejść po raz drugi.
Trzeba ją odciągnąć od tego wszystkiego.
-Ubieraj się.
-Co?- powiedziałam zaskoczona.
-Nałóż coś ciepłego. Zabieram cię gdzieś.
-Liam, jeżeli myślisz, że pod wpływem tego idioty ja wyjadę to się grubo mylisz.
-Skarbie, zabieram cię na randkę. Wiem, że nie tak powinienem cię zaprosić na nią ale ten list kompletnie wytrącił mnie z równowagi. Nie byliśmy na spotkaniu tylko we dwoje, a chciałem nadrobić ten stracony czas.
-Ohh...-tylko tyle zdołałam wydusić. Zaskoczył mnie. Zresztą zaskakiwał cały czas.
-No to? Jak? zgadzasz się?
-A mam inne wyjście.?
-Nie, nie masz- zaczął się śmiać.
-Idę, już idę.
Upewniwszy się, że Grace jest w drugim pokoju i wykręciłem numer.
Po drugiej stronie odezwał się dobrze mi znany męski głos.
-I jak masz już wszystko?-spytałem.
-Tak.
-Jaki samochód?
-Czarne bmw.
-Już czas.- powiedziałem i rozłączyłem się.
____________________________________
Wiem i przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału ale koszmarnie się czułam.
Mam nadzieję, że nie będę musiała przekładać kolejnych rozdziałów o parę dni. Postaram się jak tylko będę mogła, dodawać systematycznie.
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo przepraszam,
Emma, xoxo

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 31

     Przez większość czasu, chłopaki dotrzymywali mi towarzystwa w szpitalu.  Ze względu na mnie musieli zostać w Nevadzie parę dni dłużej. Za to wakacje skrócą im się o parę dni. Dla nich to była przyjemność bo mogli przy najmniej trochę odpocząć ale u mnie raczej wywołało to wyrzuty sumienia. Nie mogłam pogodzić się z tym, że przeze mnie znowu psują sobie wakacje i pracę, która dla nich była przyjemnością.
Siedziałam na łóżku i rozmawiałam z Harrym, który siedział ze mną od rana.
-Bardzo dobrze wiesz, że głupio mi jest jak tak się dla mnie poświęcacie.- powiedziałam ściskając w dłoni prześcieradło.
-Kochanie, gdybyś nam przeszkadzała to dawno by nas tu nie było. Nie rozumiem dlaczego wmawiasz sobie, że jest inaczej.
-Ponieważ lepiej by było gdybyście pojechali sami na resztę koncertów, a ja po prostu bym do was dojechała.
-Emmo, jak nie przestaniesz wygadywać takich bzdur to naśle na ciebie Louisa i zrobi z tobą porządek.
-Chyba zapomniałeś, że Louis nic by mi nie zrobił.
-Jeżeli bym powiedział o co chodzi to wątpię, żeby nic nie zrobił.
-Widzę, że nic już nie wskóram.
-Kochanie wiesz bardzo dobrze, że my cię kochamy i nie odpuścimy nawet gdybyś miała nas błagać na kolanach, a chciałbym to kiedyś zobaczyć.
Wbiłam mu łokieć w żebra.
-Ał. Dlaczego? CO ja takiego powiedziałem- spytał z miną niewiniątka.
-A wiesz co, tak z nudów.
Uśmiechnął się łobuzersko lecz spojrzał na zegarek i uśmiech zmienił się w grymas.
-Musisz iść?- spytałam.
-Przepraszam.
-Czy ty zawsze musisz mnie przepraszać? To przecież nie twoja wina. Zresztą siedziałeś ze mną od rana. Musisz odpocząć.
-Nie muszę nic robić. Po prostu musimy omówić parę spraw związanych z koncertem.
-Dobra, leć.
-Za godzinę będę.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też- pocałował mnie w usta, a potem w policzek i odszedł pozostawiając po sobie zapach, który tak uwielbiłam.
   Z nudów zaczęłam przeglądać wpisy na Twitterze.
Było masę pozdrowień, a także życzyli mi szybkiego powrotu do zdrowia. Fani chłopaków bardzo mnie wspierali i byłam im za to bardzo wdzięczna.
Odpisałam paru osobom z podziękowaniami i odłożyłam komórkę na stolik.
W końcu zachciało mi się spać. Te leki powodowały, że praktycznie całe dnie i noce, spałam.
Poprawiałam poduszkę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.
W drzwiach stanęła dziewczyna. Dopiero, gdy się przyjrzałam przypomniała mi się ona, dziewczyna Nathana.
-Co tu robisz? -powiedziałam, zaciskając zęby.
-Wiem, że to dla ciebie trudne ale po prostu musiałam tu przyjść i wyznać prawdę.
-Jaką prawdę?
-Otóż, to nie było tak jak mówi Nathan- podeszła i usiadła na krześle.- Proszę wysłuchaj mnie.
Jak ona mogła tutaj przychodzić? Niemożliwe, żeby Nathan mnie okłamał. Chyba, że... Nie to nie możliwe, przecież nie mogłam się co do niego pomylić.
-Dobrze.- powiedziałam, nie wiedziałam czy robię dobrze ale musiałam usłyszeć prawdę. Nawet tą najgorszą.
-Nie jestem i nie byłam dziewczyną Nathana. Jestem jego przyjaciółką z czasów szkoły.
-Nie wygaduj takich bzdur. Widziałam wtedy co robiliście.
-Otóż jak mówiłam nie jestem jego dziewczyną tylko przyjaciółką ze szkolnych lat. Wtedy kiedy zadzwonił do mnie, siedziałam i uczyłam się. Był roztrzęsiony, powiedział, że muszę szybko do niego przyjechać, bo nie wie co ma robić.
Szczerze powiedziawszy wtedy myślałam, że zrobił coś strasznego ale gdy stanęłam w drzwiach okazało się zupełnie co innego. -Pokręciła głową- Wtedy myślałam, że można wyjść z tego cało ale się pomyliłam. Nathan miał wielu wrogów. Ale wtedy nie sądził, że może się coś stać tobie. Dla tego to wszystko...
-Nadal nie wiem o co ci chodzi.
-Już mówię. Gdy przyjechałam okazało się, że Natham miał na pieńku z ludźmi handlującymi narkotykami. Nie handlował ani nie brał,- powiedziała widząc moją minę- W żadnym wypadku. Kiedyś kolega mu powiedział, że może od nich pożyczyć kasę. To było przed tym jak się poznaliście, a jego kariera w zespole dopiero się rozkręcała. Otóż spłacał ale oni chcieli coraz więcej. Gdy spłacił to co pożyczył powiedzieli mu, że nie zapłacił odsetek. Nathan postawił się im, a oni go nieźle zlali. Powiedzieli, że musi spłacić to co pożyczył.  Gdy dowiedzieli się, że ma dziewczynę, zagrozili, że cie porwą. Zbierał kasę, w końcu oddał wszystko. Nie dali mu spokoju. W końcu widząc, że oni chcą ciebie, musiał zrobić wszystko, żeby ci się nic nie stało. To co widziałaś wtedy, to była tylko scenka odgrywająca przez aktorów. Po tym jak wyjechałaś dali spokój, złapała ich policja i siedzą teraz za kratkami. Ale Nathan zamknął się w sobie. Nie chciał nic robić. W końcu wylądował w szpitalu. Nie poddawał się, chciał cię odzyskać ale ty nie odpisywałaś na żadne listy. W końcu jak myślałam, że przestał okazało się, że chce do ciebie pojechać. I pojechał ale wrócił z limem na oku.
Domyśliłam się, że nic nie wskórał. Powiedział wtedy, że Em ma chłopaka. Myślałam, że odpuści ale jak widać nie zrobił nic w tym kierunku. Masz własne życie Emmo ale Nathan nie zasłużył na to wszystko.
-Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?
-A dlaczego miałabym kłamać?- odpowiedziała mi pytaniem.- Wiem, że to jest mega trudne ale nie zasłużył na to wszystko.
-Dlaczego nie powiedział mi prawdy?- spytałam. Głos mi drżał.
-Może dla tego, że cię kochał?- Wstała- A może dla tego, że zobaczył, jaka jesteś szczęśliwa z Stylesem. Nie wiem, nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie ale może spytaj o to Nathana?
-Dziękuję- powiedziałam, gdy dziewczyna skierowała się do wyjścia.
-Może nie będziesz z nim ale daj mu szansę być przy tobie. On tego bardzo potrzebuje.
Odwróciła się i po chwili zniknęła za drzwiami.
        Moje oczy wypełniły się łzami, zaczęły płynąć po policzkach, a ja leżałam  skulona na łóżku. Taką zastał mnie Nathan.
Niepewnie podszedł do mojego łóżka i wziął mnie za rękę.
-Co się stało?
Spojrzałam na niego. Widocznie zauważył coś w moich oczach bo mnie przytulił, ściskając mocno.
    Płakałam tak parę długich minut, w końcu wydusiłam: - Dlaczego mi nie powiedziałeś prawdy.
W tym samym momencie odsunął się.
-Skąd wiesz?
-Była tu twoja przyjaciółka.
-Em...
-Czekam na wyjaśnienia Nathan. Nie chce już żadnych kłamstw.
-To co ona ci powiedziała to prawda. Myślałem, że nie powie ci tego ale jak widzę się pomyliłem.
-Dlaczego nie chciałeś mi tego powiedzieć? Zrozumiałabym.
-Teraz? Teraz to nie miałoby żadnego znaczenia. Może gdybym wcześniej się bardziej starał byłabyś moja. Teraz chcę tylko jednego- popatrzył na mnie- Chcę twojego szczęścia, a widzę, że przy Harrym jesteś szczęśliwa. Może na to nie zasługuje ale chciałbym być przy najmniej twoim przyjacielem. Daj mi tą szansę. Proszę.
-Nathan jak możesz tak mówić- moje serce krwawiło.- Wiesz bardzo dobrze, że ja sobie teraz tego nie wybaczę- powstrzymałam go ruchem dłoni- Przynajmniej mogę tyle dla ciebie zrobić. Ale nie będziesz moim przyjacielem. Będę cię traktowała jak brata Nat. Będzie to bardzo trudne ale tak zrobię. Nie mogę sobie teraz tego wybaczyć.
-Emmo czy ty zawsze się wszystkim musisz tak zadręczać? Błagam nie rób tego bo to i tak nic nie da.
-Dobrze. Możesz coś dla mnie zrobić?- spojrzał na mnie- Możesz mnie przytulić.
-No jasne- z ulgą na twarzy podszedł do mnie i przytulił.
-Tak bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną.
-Uwierz, ja długo na to czekałem.
-Domyślam się, Nat.

_________________________
Ohhh ;(  Jestem chora, już parę nasty raz żałuję, że nie będzie mnie w szkole przez tydzień. I to wtedy kiedy rozstaje się z klasą ;(
Koniec roku się zbliża. Nie no większość osób by się cieszyła ale nie ja. Cholernie źle się czuje nie mogę wychodzić na dwór, cały czas chce mi się spać.
Jeden plus to wczorajsza wygrana Anglii !!! JUHUUUUuuuu POLSKA dzisiaj wygra.... MUSI WYGRAĆ... Trzymam kciuki na za nich !!!
Do zobaczenia; P
Emma, xoxo


czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 30

       Usłyszałam dzwonek do drzwi. Przekręciłam się na drugi bok.
Słysząc, że nie daje spokoju krzyknęłam:
-Harry przecież masz kluczyki, możesz wejść w każdej chwili.
Przecież Harry dawno by wszedł- dodałam w myślach. Więc kto to może być?
Jak to dziewczyny to chyba je uduszę.
          Na szczęście ból i mdłości ustały. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
Od razu oprzytomniałam.
- Co ty tu robisz?
-Musimy porozmawiać.
-Ja nie muszę.
Próbowałam mu zamknąć drzwi ale włożył buta.
-Idź do diabła.
-Owszem, pewnie tam pójdę ale najpierw muszę z tobą porozmawiać.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę co mi zrobiłeś ? I jeszcze masz czelność się tu zjawiać.
-Daj mi parę minut.
-Właśnie wychodziłam.
-Nie prawda Em. Wiem kiedy kłamiesz.
Zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nałożyłam buty i kurtkę i wyszłam na zewnątrz.
-Masz czas aż dojedziemy do sklepu. -Do sklepu było tylko parę minut, więc dobrze mogliśmy iść na piechotę. Ale wolałam czymś zająć ręce.
-OK.- wsiadł szybko na miejsce pasażera i zapiął pas.
-Więc słucham- odpaliłam silnik i ruszyłam.
-Chciałem cię za wszystko przeprosić. Wiem, że to nic nie da ale...
-Nic nie da Nat. Już wyrosłam z twoich kłamstewek. Nie obchodzi cię nic oprócz swoich własnych uczuć.
-Mów co chcesz. Emmo
-Nie mam pojęcia co ode mnie chcesz? Nowej sensacji? A może po prostu znowu się pobawić ?
-Nie.
-Pytam się czego ode mnie chcesz?
-Po tym co ci zrobiłem nie mogę sobie tego wybaczyć. Byłem snobem, dupkiem, zresztą pewnie miałaś o mnie takie zdanie.
-Nie chciałbyś wiedzieć co o tobie wtedy myślałam.- właśnie dojeżdżaliśmy. Zaparkowałam i wysiadłam na zewnątrz, to samo zrobił Nathan.
-Koniec gadania.
-Emmo.
Popatrzyłam mu w oczy.
-Nathan tyle razy mówiłam ci, żebyś do mnie więcej nie przyjeżdżał. Masz w nosie innych, że tak łagodnie powiem. Nie liczy się nic oprócz ciebie i tego się trzymajmy.
        Odchodziłam. Mimo iż pogodziłam się z tym wszystkim w moich oczach pojawiły się łzy.
Przechodziłam przez przejście, usłyszałam pisk opon, krzyk Nathana i ostry ból w prawym boku gdy upadałam.


            -Emmo, nic ci nie jest. Em błagam odezwij się.- słyszałam głosy w mojej głowie. Umarłam? Nie to niemożliwe przecież nie czułabym takiego bólu przeszywającego całe moje ciało.
Co z Harrym i reszty moich przyjaciół ? Przecież nie mogę ich tak zostawić.
Próbowałam się podnieść. Usłyszałam jęk. To ja?
W końcu ostatkiem sił otworzyłam oczy.
Nade mną pochylał się Nathan. Po jego policzkach płynęły łzy.
Dlaczego on płacze, nigdy nie widziałam, żeby płakał.
-Co.. co się... sta..ło- mój głos drżał.- Zz....imno mii.- zdjął kurtkę i przykrył mnie ją.
-Emmo boli cię coś?
-Prawww...yy..  book...
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
-Co.. się... sta...ło?
-Weszłaś pod koła wprost na pędzący samochód. Odciągnąłem cię ale uderzyłaś nieźle bokiem. Przepraszam.
-Zz...a co ? Przz...ecież... urat..owałeś ... mi ... żyyc...ie.
-Spokojnie. Nic nie mów. Zaraz będzie karetka.
-Emma.-usłyszałam głos Harrego.-Emma, Boże. Co się stało?
-Nie widziała pędzącego samochodu i wyszła na jezdnię, na szczęście...
-Co ty jej zrobiłeś ? Boże. I co ty w ogóle tutaj robisz? Wynoś się.
-Harry- no nareszcie tak nie drżę- On...
Usłyszeliśmy wycie syren i chwilę później pojawili się sanitariusze.
-Co się stało?- spytała brunetka.
Nathan zdał jeszcze raz szybko sprawę.
Po drugiej stronie pojawił się drugi sanitariusz.
-Jak się pani nazywa?- powiedział chłopak o brązowych włosach i dołeczkach na policzkach.
-Emma.
-Co panią boli?
-Prawy bok.
-A głowa ?
-Nie. Tylko bok.
-Dobrze. Teraz zawieziemy panią do szpitala. Proszę się nie ruszać.
-Harry.
-Jestem przy tobie- wziął mnie za rękę.
-On... on uratował mi życie.
Zobaczyłam jeszcze twarz Nathana, gdy zasłonił mi obraz jeden z sanitariuszy.
       Nathan i Harry byli w szpitalu od 4 godzin. Od tamtego czasu nie dowiedzieli się nic, oprócz tego, że Emma żyje.
-Dziękuję- powiedział Harry, choć przychodziło mu z trudem wypowiedzieć to słowo. Szczególnie do Nathana.
-Za co?- spytał zdezorientowany.
-Za to, że ... uratowałeś Emmie życie. Nigdy ci tego nie zapomnę. Dziękuję.
-Nie masz mi za co dziękować. Każdy by tak postąpił.
-Ale tylko ty byłeś na tyle blisko, żeby ją uratować. Na pewno nie jest potrzebny ci lekarz?
-Na pewno. Jestem tylko trochę poobijany ale to nic.
Wyszła pielęgniarka z pokoju w którym leżała Emma. Na jej widok wstaliśmy.
-Co z Emmą?- spytaliśmy razem.
-Jesteście z rodziny?
-Ja jestem jej chłopakiem.
-Nie mogę podawać wam szczegółów ale Emma, żyje i wyzdrowieje. Zrobiliśmy jej najpotrzebniejsze badania teraz tylko czekamy na wyniki.
-Dziękujemy.
Odeszła zostawiając nas samych.
-Mogę cię o coś spytać?
-Pytaj.
-Jak mogłeś zrobić coś takiego Emmie?
-Myślisz, że jestem największym idiotą. Ja też mam takie zdanie o sobie. Jak była ze mną dziewczyny za mną szalały. Teraz też. Wtedy jak mnie zobaczyła, byłem trochę wstawiony. Nie zrzucam wszystkiego na alkohol. Woda sodowa uderzyła mi do głowy. Myślałem, że mogę mieć wszystko. Wtedy jak powiedziała, że nie chce mnie znać, otrząsnąłem się. Wiedziałem, że ją zraniłem. Wiem, że nigdy mi tego nie wybaczy. Ale chciałem jej coś dać zanim wyjadę i już nigdy mnie nie zobaczy.
-Ona ci już dawno to wybaczyła, Nathan.
-Nie, to nieprawda.
-Owszem, prawda. Jak ją znałeś powinieneś wiedzieć także to, że nie chowa urazy do ludzi którzy ją skrzywdzili. Nawet tak jak zrobiłeś to ty.
-Nie zasługuje na to, żeby mi wybaczyła. W ogóle nie zasługiwałem na nią.
-Każdy zasługuje na wybaczenie. A ona jest tego najlepszym dowodem. Powiedziała mi, że nie chowa do ciebie żadnej urazy. Spędziła z tobą wspaniałe chwile i takie zostały w jej pamięci.  Mimo, że nadal czuję się skrzywdzona.
-Wiesz co? Cieszę się, że poznała ciebie Harry. Jesteś dobry dla niej. Ale powiem ci jedno ja ją skrzywdziłem, a ty postaraj się tego nie zrobić.
-Mam zamiar się jej oświadczyć.
-Co? - jego zaskoczenie na twarzy wywołało uśmiech na twarzy Harrego.
-Może się śpieszę. Ale ja ją kocham i nie pozwolę jej odejść.
-Rozumiem.
       Z pokoju Emmy wyszedł mężczyzna po 30-tce, miał czarne włosy i niebieskie oczy. Na czarny podkoszulek i jeansowe spodnie zarzucony miał biały fartuch.
-Jesteście rodziną Emmy Moore ? 
-Nie, ja jestem jej chłopakiem- powiedział Harry, zerknął na Nathana.-A on jest przyjacielem.
 Nathan stał w milczeniu, zszokowany słowami Harrego.
-Nie mogę wam podać szczegółowych informacji.
-Proszę pana- odezwał się Harry, patrząc na niego błagalnie- Jej rodzina jest w Polsce. Więc ja się nią opiekuję, jest dla mnie najważniejsza. Chce się jej oświadczyć, a pan nie chce mi powiedzieć co się z nią dzieję.
Doktor spoglądał na niego chwilę.
-Emma miała małe wstrząśnienie mózgu. Żebra i prawy bok ma trochę poobijany, spowodowany upadkiem, więc trudno jej będzie chodzić przez dłuższy czas, aż wszystko się nie zagoi. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało ale musi zostać przez parę dni na obserwacji.
-Możemy do niej wejść?- spytał Harry.
Doktor westchnął.
-Tak możecie. Tylko nie siedźcie tam długo. Emma musi odpoczywać.
-Dziękuję- powiedzieli chłopaki.
Gdy Nathan zrobił jeden krok w stronę drzwi, zatrzymał się.
-Ja zostanę. Emma pewnie będzie chciała widzieć ciebie.
-Przestań, chodź. Będzie bardzo ucieszona gdy zobaczy ciebie.
Nathan chciał coś powiedzieć ale zrezygnował.
       Pokój był pomalowany na kolor błękitu.  Okna wychodziły na wschód, dając mu niepowtarzalny urok.
Emma leżała na łóżku, była podłączona do kroplówki, a także do dwóch innych aparatur.
Miała zamknięte oczy.
Słysząc odgłos kroków otworzyła oczy.
-Kochanie, jestem przy tobie. Jak się czujesz?- Harry podszedł do niej szybko i wziął ją ostrożnie za rękę.
-Dobrze, trochę kręci mi się w głowie,  a po  za tym to wszystko w porządku. Dali mi leki przeciwbólowe, więc jak na razie nie boli tak bardzo.
Skierowała wzrok na Nathana. Uśmiechnęła się.
-Miło cię widzieć  Nathanie.
-Ciebie też.
-To ja może was na chwilę zostawię.- odezwał się Harry, podnosząc się z łóżka.
-Nie, Harry zostań- powiedzieli chórkiem Nat i Emma.
-Nat, chciałam ci podziękować.
Uśmiechnął się. Tylko ona nazywała go Nat, nawet teraz to się nie zmieniło.
-Nie masz za co dziękować, Em.  Każdy by to zrobił. -powiedział.
-Ale to ty tam stałeś. Proszę przyjmij moje podziękowania.- Uśmiechnęła się uroczo.
Westchnął. Zawsze wiedziała jak go przekonać.
-Przyjmuje. Ty za to przyjmij moje przeprosiny. Wiem powinienem przynieść coś albo ...
-Nat, ja już ci wszystko wybaczyłam. Nie mam ci tego za złe. Widziałam jak się zmieniałeś i ja nic nie zrobiłam, żeby cię z tego wyplątać.
-Emmo to nie tak.
-Daj mi skończyć. Proszę. Mimo tego wszystkiego nie mam do ciebie żalu. Cieszę się, że jesteś taki jak wcześniej. Sława zmienia ludzi, Nat. Ja bardzo dobrze o tym wiem. W głębi serca miałam nadzieję, że się zmienisz, że dorośniesz do tego wszystkiego.
-Za późno zdałem sobie z tego sprawę.
-Nigdy nie jest za późno, Nathan.
__________________________
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział ale koszmarnie się czułam. ;(
I do tego ktoś mi całkowicie popsuł humor....
Co do rozdziału to mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam,
Emma, xx


wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 29

         Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno.
I wtedy zdałam sobie sprawę co robiliśmy parę godzin temu. Wtem poczułam na plecach ciepły oddech mężczyzny leżącego tuż obok.
-Śpisz?- powiedział pomiędzy pocałunkami.
-Mhm...  Nie przerywaj.
-Nie będę.
Odwróciłam się i nasze oczy się spotkały.
-Byłaś niesamowita- powiedział.
Nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że się tak pięknie rumieni- pomyślał Harry.
 -Nie próbuj mnie pocieszać- powiedziałam.
-A jakże bym mógł?
-No dobra, można powiedzieć, że w części ci wierze.
-To uwierz, bo chce to robić jeszcze nie raz.
-Hm.. może ja nie chcę- na widok jego miny, zaśmiałam się- Przecież żartuję, głuptasie. To była najlepsza noc w moim życiu.
-W moim też- pocałował mnie.
-Kocham cię- odwzajemniłam pocałunek.
-Ja ciebie też. -uśmiechnął się.
-Przeleżymy cały dzień w łóżku?
-Jestem głodny.
             Przez dłuższą chwilę objęci leżeliśmy, słysząc tylko nasze oddechy.
Gdy Harry pocałował mnie, znowu moje serce zaczęło bić szybciej.
 Zaśmiał się.
-Co cię tak śmieszy?
-Nic, kochanie. Po prostu nie mogę się przyzwyczaić, że tak mogę na ciebie działać.
-W końcu się przyzwyczaisz. A teraz, pójdziemy coś zjeść? Jestem troszkę głodna.
-Dobra to chodźmy się ubrać i zaraz przyniosę coś na śniadanie.
-Na serio mówiłeś, że mnie stąd nie wypuścisz?
-Tak, kochanie. Nie podoba ci się coś?
-Ależ nie kochanie. Chciałam tylko powiedzieć, że się zemszczę.
-Ohh. W to nie wątpie.
-Nie pamiętasz jestem podobna do Lou. A wy się jego nieźle boicie.
-Tak tylko on mi nic nie zrobi. A ciebie mogę jeszcze przekonać- złożył na moich ustach pocałunek i uśmiechając się wyszedł.
            Nałożyłam jego bluzkę i zaczęłam przeszukiwać walizkę. W końcu wybrałam  letnią sukienkę w kwiatki do kolan. Miałam skierować się do łazienki ale widok za oknem, przyciągnął moją uwagę.
Podeszłam i zobaczyłam wspaniały widok na jezioro, wokół niego masę drzew, a nad nimi potężne pasmo gór. Pomiędzy drzewami zobaczyłam wynurzającą się kolorową tęczę.
Wczoraj, gdy dotarliśmy nie zdążyliśmy niczego zobaczyć bo było ciemno i lał deszcz, więc jak najszybciej chcieliśmy być w suchym i ciepłym domku.
      Patrząc tak nie zdałam sobie spawy, że Harry wszedł do pokoju niosąc wielką tace, pełną jedzenia.
Podszedł i przytulił mnie od tyłu.
-Pięknie tu.
-Tak. Przepięknie.
-A właśnie co tu robi moja bluzka?
-Ahh... Było mi zimno, a do walizki mam jakieś 2 metry, wiec..
-Aha.
-Ale już znalazłam ubranie, więc się idę przebrać.
Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
-Wyglądasz w tej bluzce zabójczo.  Na śniadanie wystarczysz mi ty.
-Więc dla mnie będzie lepiej jak się przebiorę.
Pocałowałam go i ruszyłam do łazienki.
Gdy wyszłam zobaczyłam Harrego objadającego się francuskimi rogalikami z czekoladą.
-Może byś się poczęstował.
-Hm... One są takie pyszne.
-Harry.
-Hm.. Nie.
-Coś ty powiedział ?
-Nie.
-W takim razie koniec z sypianiem ze mną w jednym łóżku.
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Owszem, kochanie mogę. Jeżeli ty się tak bawisz, to ja też chcę mieć trochę radochy.
Podniósł się otrzepał spodnie z niewidocznego kurzu i skierował się w moją stronę.
-Jesteś tego pewna ?
-Owszem.
-Chcesz powtórkę z rozrywki co ?
-Nie, chciałam tylko francuskiego rogalika.
-Jesteś tego pewna.
-Jak niczego innego.
-Może tak. Ty przyrzekniesz, że dzisiaj i w najbliższych dniach będziesz ze mną spała, a ja ci dam rogalika.
-Bardzo dobrze mogę iść po to sama, kochanie. Będę miała przyjemność poznać przystojnego kelnera.- mrugnęłam do niego.-A ta kiecka jest taka krótka- podwinęłam sukienkę ale tylko milimetr.
-Przez ciebie zwariuje- powiedział i stanął przede mną.
-I co teraz zrobisz?
-Poczęstuję cię.- powiedziała i pocałował mnie. Smakował czekoladą i francuskim ciastem. Mmmmm.
-Mhm....- mruknęłam, wspięłam się na palce i pocałowałam go.
          Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy pooglądać telewizję. W czasie jakiegoś romansidła, zamiast oglądać, widzieliśmy tylko siebie.
Nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Obudziłam się z bólem głowy.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego przyglądającego mi się z uśmiechem na twarzy.
-Zimno?- zobaczyłam, że leżałam oparta o chłopaka, który ramieniem przycisnął mnie mocniej do siebie.
-Nie, tylko głowa mnie strasznie boli.
-Dać ci jakieś lekarstwo?
-Nie, nie trzeba. Poleżę trochę i mi przejdzie- Mam taką nadzieję- dodałam w myślach.
-Chodź do łóżka.
Nic nie odpowiedziałam, z zamkniętymi oczami oparłam się o zagłówek i czekałam.
Poczułam mdłości.
Poczułam, że ręce Harr'ego uniosły mnie i po chwili leżałam już na łóżku.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Która godzina?
-17:30. Zaraz będę musiał iść na koncert.
-Dobrze.- odparłam sennym głosem.
-Może zostanę co? Nie wyglądasz najlepiej.
-Nie- zmusiłam się do otworzenia oczu.- Wszystko w porządku, przejdzie mi.
Poczułam na ustach wargi Harrego. Po chwili odpłynęłam w objęciach Morfeusza.

_____________________________
Pewnie dużo osób będzie zawiedzionych, że nie ma opisu końcowej sytuacji we wcześniejszym rozdziale ale jak zdarzy się następna sytuacja postaram się to opisać !! ;)
Zszokowaliście mnie wyświetleniami!. Nie sądziłam, że tak dużo osób wejdzie na bloga tego dnia.
Dobra kochani ja uciekam leci druga część meczu, więc dodaje rozdział i już mnie nie ma.
TRZYMAM KCIUKI ZA TYTONIA !!! WYGRAJĄ (trzymam kciuki z całych sił) KOCHAM  naszą reprezentację... Ale wkurzają mnie ci sędziowie. ;( No cóż  Szkoda że nie ma Szczęsnego ale trzeba przeżyć co nie? AAaaaaaaaaaaaa I GOOOOLLLLL !!!! Błaszczykowski piękna bramka.... ;DD Siedzę sobie i nagle goll a ja huraaaaaaaaa KUR*** xD  WIELKA RADOŚĆ
POLAKÓW  !!!

Dziękujemy !!!

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 28

      -I jak się trzyma?-spytałam Liam'a, który wchodził do pokoju.
Właśnie przyjechaliśmy do Nevady, czekał na nas tam mały domek. Pierwsze co zrobił Liam to zaniósł śpiącą Grace do łóżka.
-Nadal nie wie kto to może być. Cały czas się martwi, że to może być ktoś, kto może nam coś zrobić- długo siedział przy niej i ją tulił w ramionach, nawet gdy zasnęła, rozmyślał, kto to może być. Detektyw do którego dzwonił, doradził mu, żeby na razie poczekali. Może facet zrezygnuje. Jakoś trudno mu było w to uwierzyć. Szczególnie jak powiadomił przyjaciela o tym, że to prawdopodobnie mężczyzna który, wszedł do autokaru jest tym samym dupkiem co ją napisał. Powiedział, że jak przyjdzie następny list, wtedy mają go powiadomić. On już wtedy będzie wiedział co zrobić.
To przecież Grace. Moja Grace. Jak można takiej osobie zrobić coś złego? Nie zasłużyła na to.
Jej nie można zmusić do miłości.
Niech się tylko dowie kto to.
-Nie rozumiem w ogóle tego faceta. Jak można kogoś kochać , kogo się w ogóle nie zna?
-Prawdopodobnie obserwuję ją od jakiegoś czasu i mu się spodobała. Przecież wiesz jak działa na facetów.
-No niby tak. Ale ja się  o nią martwię, Liam. Moze zrobić coś głupiego. A wtedy nie tylko ona na tym ucierpi.
-Wiem. Em. Wiem. Dlatego ciągle przy niej będę.
-Wiesz, że jak ona się uprze nawet ty nie dasz rady.
-Otóż będzie musiała zrozumieć, że nie tylko ona tu będzie pokrzywdzona. Wiesz co mi powiedziała?- Pokręciłam przecząco głową- że ten... -zmełł w ustach przekleństwo- On pisał do niej wcześniej.
-Co?
-Otóż, to. Pokazała mi te wszystkie wiadomości ale facet podrobił moje pismo.
-Co za dupek.
-Uwierz jestem tego samego zdania, co ty.
Do pokoju wszedł Harry, uśmiechając się do mnie.
-Oho. Znam ten uśmiech tylko nie wiem, co tym razem wykombinowałeś- powiedziałam robiąc do niego śmieszną minę.
-Otóż kochanie, czas do łóżka.
-Nie mów Harry. Ja nigdzie nie idę.
-Owszem, idziesz. Chyba nie masz zamiaru się ze mną kłócić?
-Harry, jestem już dużą dziewczynką więc mogę sobie robić co mi się żywnie podoba. A tobie nic do tego.
-Nic? Jesteś tego taka pewna?
-Tak.
-Jak chcesz- powiedział i przerzucił mnie przez ramię.
-Harry- przyciszyłam głos, żeby nie obudzić Grace.
-No widzisz? I jak to jest być dorosłym?
-Cholernie dobrze bo mogę ci zrobić to- uderzyłam go.
-Ał.- wydusił tylko ale nie zatrzymał się. Ponowiłam atak.
-Em jak nie przestaniesz spadniemy ze schodów, a wtedy to ci się dopiero oberwie.- wymamrotał wściekły.
No tak. Byłam zajęta, więc nie zauważyłam jak biedny Harry, wchodzi na górę.
-Harry, postaw mnie. Przecież biedaku zaraz sam się przewrócisz.
-Nie- szedł dalej. Widząc, że to nic nie da zamknęłam oczy i poczekałam jak dojdzie do naszego pokoju.
-No i zadowolony?- powiedziałam, gdy położył mnie na łóżku.
-Otóż nie. Wiesz ? Widzę, że inni bardziej cię obchodzą niż ja.
-Co ty wygadujesz przecież....
-Daj mi skończyć.- przerwał mi. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego.- Dla tego nie wyjdziesz z tego pokoju do czasu koncertu i - zawiesił głos- Ja stąd nie wyjdę. Po prostu spędzimy razem czas.
-Ani mi się śni.
-Zobaczymy.
-Wiesz co teraz przeżywa Grace? Jak możesz być taki...
-Nie kończ. Grace już przystała na taką propozycję. Po za tym ona chce spędzić ten czas z Liam'em.  Nie chodziło o to, że mu nie wierzyłam ale dla tego, że robił się taki chamski. Jakbym po prostu była jakąś rzeczą.
-Tak, na pewno.
Wstałam i rozjuszona nie oglądając się na niego, poszłam prosto w stronę drzwi.
Zastąpił mi drogę. Pokazując w górze kluczyk.
-Wypuść mnie.
-Nie.
Próbowałam dosięgnąć kluczyk ale to wszystko na nic.
 Próbowałam się uspokoić.
-Dasz mi ten kluczyk czy nie?
-Nie dam.
-Harry. - moja cierpliwość się już skończyła.
Podeszłam do okna, próbując je otworzyć. Nic.
-Nie otworzą się. Są zamknięte z drugiej strony.
-Oczywiście kluczyk masz ty.
-Mam.- podchodząc do mnie powiedział:- Jesteś moja i nikogo innego.
-Nie jestem twoja.
-W takim razie będziesz.
-O nie ma mowy.
-Chodź.- zrobiłam unik.
-I co myślisz, że jak będziesz taki władczy to ci ulegnę. Chyba śnisz.
-Ja nie byłbym tego taki pewien, kochanie.
-Nie mów do mnie kochanie.
-Będę mówił do Ciebie tak jak mi się podoba, rozumiesz?- z kolei teraz on tracił cierpliwość.
-Ohh. Obudziłam władczą bestię.- uśmiechnęłam się arogancko.
-Co powiedziałaś?
Poruszaliśmy się jak kot i myszka. Cały czas robiłam uniki. Byłam na niego wściekła jak nigdy.
-Nie nic. Tak mi się tylko wypsnęło.
-Wypsnęło? To w takim razie mi się to wypsnęło- W tej samej chwili jak to powiedział, złapał mnie z tyłu i trzymał. Szarpałam się.
-I co? Złapałem myszkę, teraz jesteś moja.- szepnął do ucha. Czułam jego oddech na skórze.
-Jeszcze nie Harry. Jeszcze nie.
Szarpaliśmy się, kłóciliśmy, w końcu przez przypadek podcięłam mu nogę i upadając na łóżko , pociągnął mnie za sobą.
-Puszczaj!- krzyknęłam.
-Tak słodko pachniesz- pocałował mnie w szyje. Widząc, że zadrżałam odsunął moje włosy i zaczął całować.
-Harry...- westchnęłam.
-Nie mów nic.
-Zamknij oczy, maleńka.
         W tej chwili poczułam przy sobie kluczyk i wykorzystując sytuację pobiegłam do drzwi. Wiedziałam, że mam tylko parę chwil na dotarcie i ich otworzenie. Gdy usłyszałam szczęk złapałam za klamkę i nic. Drzwi nie otworzyły się. Jęknęłam. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Harrego nadal leżącego na łóżku i podpartego ręką. Patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
-Wiedziałem, że wykorzystasz każdą sytuację, więc zamknąłem nie tylko zamek na dole ale także ten na górze. A klucz do tego zamka mam tu- poklepał kieszeń, w odpowiedzi zabrzęczały klucze i monety.
Nie powiedziałam nic. Przyglądałam się mu i milczałam.
-No co, Nie masz, żadnych przekleństw w zanadrzu?
-A wiesz co ? Jakoś nie. Będę tak stała do koncertu. Mi to pasuję. Ty sobie rób co chcesz ja postoje.
        Harry wstał z łóżka i skierował się w moją stronę.
-Nie dotykaj mnie.
            Harry nic nie robił sobie z jej słów.
Ujął w dłonie jej twarz i pocałował, a dotyk jego zimnych palców, sprawił, że zadrżała. Przerwał pocałunek i popatrzył  Emmie w  oczy. Już się nie opierała.
-Jesteś taka piękna, gdy się złościsz.
Pocałował po raz drugi. Smak jego ust, jego dłoni na swoim ciele.
Całując się opadli na łózko.
-Kocham Cię- te słowa wypowiedziane już wiele razy, teraz zwyciężyły nad wszystkim. Teraz były najważniejsze.
         W tej chwili, nie zwracali uwagi na to co się wokół nich dzieję. Ważni byli teraz oni, całkowicie zajęci sobą. Kochali się i poznawali siebie nawzajem. Księżycowa poświata, padała na ich złączone ciała. Wokół szalała burza. Słychać było pioruny, szum wiatru i ich nierówne oddechy.
_____________________________
Niestety nie napiszę długiej notki bo niedawno oglądałam mecz i jestem padnięta, ( nie meczem), miałam małą imprezę u koleżanki i po prostu mało spałam. Wróciłam o jakoś po 7, a  zasnęłam dopiero o 9 rano, więc czuje się tak jakby mnie ktoś przejechał.... ;/
Ale ważne, że się świetnie bawiłam!
Jak mówiłam oglądałam  mecz i  czuje się jeszcze gorzej.  ;/
Trzeba zbierać siły na następne dni. Jutro mecz Anglii z Francją i Ukrainy ze Szwecją.
12.06 będzie mecz Grecji z Czechami, potem Polska z Rosją, więc trzeba zbierać siły na kibicowanie.  Mam nadzieję, że wygrają te kraje, którym będę kibicowała z moim tatą. ;P
Ale w końcu będę się świetnie bawiła. A to jest chyba najważniejsze....
Tak więc pozdrawiam was wszystkich serdecznie! ;*
Emma. xoxo



piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 27

             
                                             *Perspektywa Emmy*

             Minęły dwa miesiące od wyjazdu do Stanów.  Zdążyliśmy zwiedzić i być na koncertach chłopaków w miastach takich jak New Jersey, Ohio, Indiana, Kentucky, Teenessee, Missisipi, Alabama, Jacksonville, Orlando, Florida, Miami, Louisiana, Texas, New Mexico i Arizona. Zostały nam trzy miasta Nevada, Oregon i Washington
Po tych koncertach chłopaki mieli 2 miesiące przerwy. Postanowili przez parę tygodni przeleżeć na Bahamach i wrócić do domu.
Siedziałyśmy z chłopakami w autokarze, pędzącym do Nevady i zastanawialiśmy się co by tu porobić. A niestety w autokarze nie było dużego pola do manewru.
-Może pośpiewamy?- podsunął Harry.
-To dobry pomysł.- powiedziałam.
-Albo może niech każdy zaśpiewa swoją ulubioną piosenkę?-wtrącił Liam.
-Nie. Ja mam lepszy. Co powiecie, żeby podzielić się w dwie grupy i dzięki chłopakom- Zayn popatrzył na chłopaków, którzy uczestniczyli w trasie- Ocenimy która grupa jest lepsza?
-Świetny pomysł tylko jeżeli będą składy chłopaki na dziewczyny to do nas jeden z was musiałby dojść. -powiedziałam.
-Nie ma sprawy- powiedział Zayn- Ja dojdę.
Zayn podszedł do nas i uścisnął.
-No to wszystko ustalone.
          Grupa chłopaków poszła na sam koniec autokaru, a my zostaliśmy na miejscach.
-To co zaśpiewamy?-spytał Zayn.
-Hm... Może Jordin Sparks - No air feat. Chris Brown?- wszyscy pokiwali głową na znak, że się zgadzają.
-Przy najmniej będzie świetna zabawa.
-Zgadzam się w stu procentach.- Grace zerknęła na zamknięte drzwi.- Jak myślicie co wybiorą chłopaki?
-Hm... Można się tylko domyślać.- powiedział Zayn.
-Dobra to zaczynamy przygotowania.
        Podzieliliśmy kto co śpiewa i zaczęliśmy próbę.
W końcu pojawili się chłopcy i zaczęła się walka.

Niall zaczął śpiewać:

"My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
And turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.

Liam:
Gym Class Heroes baby!
If I was just another dusty record on the shelf,
Would you blow me off and play me like everybody else?,
If I asked you to scratch my back, could you manage that?,
Like yea [scratched], check it Travie, I can handle that,
Furthermore, I apologize for any skipping tracks,
It's just the last girl that played me left a couple cracks,
I used to used to used to, now I'm over that,
'Cause holding grudges over love is ancient artifacts.

If I could only find a note to make you understand,
I'd sing it softly in your ear and grab you by the hand,
Just keep it stuck inside your head, like your favorite tune,
And know my heart's a stereo that only plays for you.

Louis:
My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
And turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.

Razem:
Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo,
Oh oh oh oh to sing along to my stereo.

Liam:
Let's go!
If I was an old-school fifty pound boombox (remember them?),
Would you hold me on your shoulder wherever you walk,
Would you turn my volume up in front of the cops (turn it up),
And crank it higher everytime they told you to stop,
And all I ask is that you don't get mad at me,
When you have to purchase mad D batteries,
Appreciate every mixtape your friends make,
You never know we come and go like on the interstate.

I think I finally found a note to make you understand,
If you can hit it, sing along and take me by the hand,
Just keep me stuck inside your head, like your favorite tune,
You know my heart's a stereo that only plays for you.

Niall:
My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
Turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.

Razem:
Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo,
Oh oh oh oh to sing along to my stereo.

Harry & Liam:
I only pray you'll never leave me behind (never leave me),
Because good music can be so hard to find (so hard to find),
I take your hand and hold it closer to my,
Thought love was dead, but now you're changing my mind.

Wszyscy:
My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
Turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.

Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo,
Oh oh oh oh to sing along to my stereo."

-No, no poszło wam nieźle muszę przyznać- powiedziałam.- Ale teraz zobaczycie mistrzów w akcji.
-Zawsze skromna- mruknęła Grace i wybuchnęła śmiechem na widok miny Emmy. 

Grace, Eleanor i Emma:
Tell me how im supposed to breathe with no air (air)
Oooh....

Eleanor:
If i
should die
before
I wake
Its cause
you took
my breath
away
losing you is like living in a world
with no air
Ohhh...

Zayn:
Im here
alone
didnt want
to leave
My heart won't move
its incomplete
wish there
was a way
that i can get you to understand

Grace:
But How
Do you expect me
To live alone with just me
Cause my world revolves around you
its so hard for me to breathe

Eleanor i Zayn:
Tell Me How im supposed to breathe with no air
Can't live can't breathe with no air
thats how i feel whenever you ain't there
Its No Air No Air
Got me out here and the water so deep
Tell me how you gon be without me
if you ain't here i just can't breathe
Its No Air No Air

No air air (ohhhh)
No air air (noooo)
No air air (ohhhh)
No air air


Zayn:
I Walked
I Ran
I Jumped
I Flew
Right off the ground
To float to you
There's no gravity
To hold me down
For real

Grace:
But Somehow
Im still alive inside
You took my breath
But i survived
I don't know how
But i don't even care

So How (How)

Do you expect me (Me)
To live alone with just me (Ohh)
Cause my world revolves around you
its so hard for me to breathe

Grace i Zayn:
Tell Me How im supposed to breathe with no air (ohhhh)
Can't live can't breathe with no air (ohhh)
thats how i feel whenever you ain't there
Its No Air No Air
Got me out here and the water so deep (So deep)
Tell me how you gon be without me (Without Me Yeahhh)
if you ain't here i just can't breathe
Its No Air No Air

No air air (ohhhh)
No air air (ohhhh)
No air air (ohhhh)
No air air (No More)

Emma i Zayn:
uhh uhh uhh
No Air (ohhh)
uhh uhh uhh (Baby)
No Air (ohhh)
uhh uhh uhh
No Air

Its No Air No Air
Heyyy..
Oooooo..
No Aiiiiiir
Oooooo..

Ohhhhhhhhhhhhhhhh
Tell Me How im supposed to breathe with no air (ohhhh)
Can't live can't breathe with no air
thats how i feel whenever you ain't there
Its No Air No Air
Got me out here and the water so deep (So deep)
Tell me how you gon be without me (Without Me Yeahhh)
if you ain't here i just can't breathe
Its No Air No Air

Do you expect me
To live alone with just me
Cause my world revolves around you
its so hard for me to breathe

Wszyscy:
Tell Me How im supposed to breathe with no air (ohhhh)
Can't live can't breathe with no air
thats how i feel whenever you ain't there
Its No Air No Air

Eleanor:
Got me out here and the water so deep

Zayn:
Tell me how you gon be without me

Grace:
if you ain't here i just can't breathe

Emma i Zayn:
Its No Air No Air

No air air (ohh)
No air air (ohh)
No air air (No air)

         -Chłopaki, którzy najpierw przyglądali  się z zainteresowaniem, teraz (dosłownie!) opadła im szczęka.
-I co myślicie? - spytałam.
-To.. to... -zacinał się Harry.
-Było niesamowite- dokończył Niall.
-Naprawdę?- z niedowierzaniem patrzyłam na chłopaków, którzy patrzyli na nas zaciekawieni.
-Naprawdę! Macie wielki talent. I pomyśleć, że wy je tak marnujecie.
-Kochanie, ja nie nadaję się na to. Zresztą śpiewasz za nas oboje. To mi wystarcza.
-Ale...
-Harry. Ja kocham to co robię i mi to całkowicie wystarcza.
-Nie chcesz śpiewać?
-Uwierz jak dorastałam byłam nieźle rozpieszczana. I wystarczy mi to już na całe życie. Ukończyłam szkołę i nie chciałam już wyciągać pieniędzy od rodziców. Już i tak dużo im zawdzięczam. Kocham ich za to, że dali mi takie wspaniałe dzieciństwo ale chce zarabiać sama na siebie, stać się niezależna. A satysfakcję daję mi fotografia, którą kocham. Kocham to robić. Uwierz jakie jest moje szczęście gdy mogę sobie coś kupić za własne ciężko zarobione pieniądze.
-Zaskakujesz mnie przy każdej nadarzającej się okazji. Jesteś pierwszą osobą, której nie kręci bycie gwiazdą.
-Ja znam bardzo dużo takich osób.
-Na przykład?
-Grace.
-Grace?- zwrócił się do niej- Przecież chciałaś ostatnio śpiewać.
-Harry, kiedy to było? Uwierz wystarczy mi to, że ty jesteś gwiazdą. Już mam szczerze powiedziawszy, dosyć tych wszystkich dziennikarzy.
-Ja miałam zostać dziennikarką- uśmiechnęłam się.
-Jak to ?-spytała mnie Eleanor.
-Otóż, pewnego pięknego dnia byłam umówiona w centrum Nowego Jorku, ze sławnym fotografem, w sprawach służbowych. Pracowałam wtedy w Londyńskim biurze i zostałam tam wysłana, a ponieważ facet był naprawdę w porządku, za jego prośbą pokazałam mu moje zdjęcia. Po obejrzeniu stwierdził, że są niesamowite,  przepraszając mnie wstał, wyjął komórkę i zadzwonił. Jak się okazało był dobrym przyjacielem dyrektora The New York Times. Powiedział mi, że przydałaby mu się dobra fotograf. Nawet powiedział mi jaką sumkę bym mogła zarabiać. Przyznam, że wtedy byłam w niezłym szoku. Moje zdjęcia zostały opublikowane w czasopiśmie ale nie chciałam tam pracować. Przed przyjazdem do Nowego Jorku, zakupiłam studio i gdy wyjeżdżałam zaczął się remont. Dało mi to niezłą sławę, przyznam. Miałam sporo klientów i tak jakoś pewnego dnia, w restauracji poprzez kolegę po fachu, poznałam Nathan'a.
-Tego sku....-wymruczał.
-Harry, błagam nie mów takich rzeczy.
-Dlaczego? Przecież zasłużył na to.
-To, że zranił mnie nie znaczy, że ty też masz go nienawidzić- ponieważ chciał zaprotestować, zakryłam mu dłonią usta- Poczekaj. Ludzie pod wpływem pieniędzy i niektórych ludzi, zmieniają się na gorsze. On jeszcze ma szansę na to, żeby z tego wyjść. I mimo tego, że zranił mnie i pewnie bardzo dużo innych osób, ja mu to wybaczyłam. W końcu trzeba pogodzić się z tym wszystkim. I iść dalej.  Ja nie stanęłam, mimo tego wszystkiego pozbierałam się, i ruszyłam dalej.  Dzięki temu mam nadzieję, że on się zmieni. I zrozumie, że w życiu nie ważne są wygrane i sława.
     Proszę nie gniewaj się na kogoś kto mnie zranił dawno temu.
Nie chcę, żeby twoje relacje z jego zespołem się pogorszyły tylko ze względu na to co się zdarzyło.
-Wiesz, że za dużo wymagasz?
-Nie. Ja chcę tylko, żeby było tak jak wcześniej.
-Emmo...
-Może wrócimy do tej rozmowy później co ? Teraz chłopaki chcą ogłosić wyniki.
-Tak szybko?
-No wiesz, sporo zeszła nam rozmowa.
-No tak.- zwrócił się do chłopaków- I co? Kto wygrał.
   Wszyscy wyczekiwali tego momentu. W napięciu słuchali jak brunet o niebieskich oczach, mówi:
-To nie była łatwa decyzja, więc proszę, nie bijcie.
Chłopaki się zaśmiali.
-Ja ręczę za siebie i za chłopaków ale co do dziewczyn to może być nieciekawie.-Niall zerknął na dziewczyny.
-My nie bijemy- powiedziała Grace.
-Chciałbym w to uwierzyć, Grace-powiedział Harry- Ale nadal boli mnie ramię. Gdzież ty wyćwiczyła ten prawy sierpowy ?
-Miałam kolegę, który ćwiczył na siłce. Bardzo lubiał swoje mięśnie. Co nie Emma?
-Ooo tak. Bardzo go lubiłam, jego śmiech był zarażający.
-Emmo nie mów mi, że ty też u niego ćwiczyłaś.
-Ależ, kochanie oczywiście, że ćwiczyłam. Sprawdza się w wielu sytuacjach. A teraz chcę poznać wyniki. I jak?
-Zwycięscami są...- zawiesił głos.- Dziewczyny i Zayn!!
-Huraaaa.... -darliśmy się gorzej niż chłopaki podczas odbierania nagród na BRIT AWARDS.
-Dobra, dobra przecież to była tylko zabawa.- mruknął Liam.- Cieszę się, że wygraliście.
-Jak się cieszysz? One wygrały... Jakim cudem one wygrały- spytał Jim'a, chłopaka, który ogłaszał wyniki.
-No wiesz mają piękne głosy i do tego są dziewczynami.
-Nie macie szans z płcią damską- powiedziała Eleanor, po czym przytuliła Lou- Nie martw się, to była tylko zabawa.
-Wiem, kochana ja tylko żartowałem- po czym przerzucił Eleanor przez ramię i poszedł na koniec autokaru. El ze śmiechem krzyczała, żeby ją puścił ale nic to nie dało.
-No taa. Mogłem się tego spodziewać po Lou. Ukradł mi pomysł- powiedział smętnie Liam, zaraz mu się coś przypomniało bo jego twarz rozświetlił uśmiech.- Grace, może przejdziemy  się do kuchni co?
-Dobrze, tylko muszę pójść na chwilę do mojego łóżka.
-Okej.


                                                             *
           Poszłam do mojego łożka bo mama miała mi przesłać zdjęcia z Hiszpanii. Tak bardzo się ucieszyli z faktu iż mogli się tam wybrać.  To było ich największe marzenie.
Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku, sprawdzić pocztę. Niestety jeszcze nic nie przesłali. Odstawiłam na miejsce laptopa i miałam już odejść, gdy zobaczyłam karteczkę wsuniętą pod poduszkę. Myśląc, że to od Liam'a, wzięłam ją i przeczytałam. Kartka wysunęła mi się z ręki.
-Co się stało? - podskoczyłam jak oparzona. Liam zaraz był przy mnie.
-Co się stało?- powtórzył pytanie.
-Nie...- zobaczył karteczkę i przeczytał szybko.

"Wszystkie jesteście takie same. Robicie nadzieję i zostawiacie. Nie wybaczę ci tego. Jeszcze pożałujesz tego, że się z nim całowałaś. Będziesz moja i nic mnie to nie powstrzyma, nawet Twój kochaś".

-Co do cholery?- spytał ostro. Widząc, że znowu mnie przestraszył, objął i pomógł wstać.
-Chłopaki możecie na chwilę ja potrzymać?- zawołał do chłopaków.
Harry, Emma, Niall i Zayn zaraz przyszli.
-Co się stało?- Emma widząc mnie, podeszła szybko- Czego jest taka blada?
-Ktoś, tu był i zostawił liścik.
-Jaki liścik?
Liam podał liścik Emmie. Po przeczytaniu zbladła. Harry wziął od niej kawałek papieru i zaczął czytać po czym podał Zayn'owi.
-Kto mógły pisać do Grace takie coś?- spytała Emma.
-Nie wiem. Ale mam zamiar się tego dowiedzieć.
-W jaki sposób?
-Otóż znam kogoś kto mógłby nam pomóc.- wyciągnął komórkę, wcisnął przycisk i czekając na połączenie, wyszedł na zewnątrz.
Ponieważ autobus zatrzymał się Emma wyprowadziła mnie na świerze powietrze.
-Oddychaj, spokojnie- poradziła.
- Jak mam być spokojna jak jakiś palant wysyła mi liściki i nawet nie wiem kim on jest. Do tego zaczął się nasz związek, a już mam kłopoty.  Mogłam wyjechać.
-Co ty pleciesz? Miałaś wyjechać?  Wiesz co by było gdybyś wyjechała? Prawdopodobnie ten palant by pojechał za Tobą, a wtedy nie byłabyś bezpieczna.
-Teraz też nie jestem. Teraz wam też może się coś stać. A to wszystko przeze mnie.
-O czym ty mówisz?- Liam kucnął przede mną i zmusił mnie, żebym na niego popatrzyła- Nigdy czegoś takiego nie mów. Ze mną będziesz bezpieczna, rozumiesz? Będziesz miała zagwarantowaną ochronę przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie masz się o co martwić.
-Mam o co.
-Grace, chodź tu do mnie- przytulił mnie po czym dodał:- Dopóki jesteś ze mną nic ci nie grozi.
         Zacisnął ręce na kierownicy czarnego Cadillaca srx. Jechał za nimi z Nowego Jorku. Był zadowolony, że tak szybko mógł wejść do autokaru, zostawić tam liścik i jeszcze coś.
Coś co bardzo mu się przyda w obserwowaniu Grace.
          Najważniejsze jest to, żeby robić krok po kroku. Spokojnie.
Tak jak kupno tego samochodu. Zbierał, charował, aż w końcu zarobił na samochód. Także jego własna firma przyniosła mu miliardy. A zatem także dwie wille. Jedna w Stanach, druga w Europie.
         Przyda mu się to wszystko dla Grace. Będzie szczęśliwsza przy jego boku, niż przy takiej sławnej osobie jak Liam Payne.

_______________________________
I jest następnyyy ! :P
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Pozdrawiam
Emma. xoxo

   

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 26

            Staliśmy tak wtuleni nie patrząc na czas ani na to co się wokół nas dzieję. Ważne było to, że jesteśmy tu razem. Tak bardzo brakowało nam siebie i teraz, gdy tak staliśmy, przypominały nam się te wszystkie  chwile spędzone razem.
-Emma, błagam tak nie można- po drugiej stronie drzwi Emma zaglądała przez dziurkę od klucza co się tam dzieję.
Eleanor nie była tym specjalnie zachwycona ale w końcu jak można przekonać Em?
-O boże-krzyknęła z zachwytem i zaraz przycisnęła dłoń do piersi- Chodź zobacz.
-Em nie będę ich podglądała- ale tak naprawdę korciło ja co takiego mogło się zdarzyć, że Emma  była taka zachwycona.
-Nasz mały plan się nie powiedzie. Ale to- pokazała palcem na drzwi- Jest sto razy lepsze.
Nie mogąc już dłużej powstrzymać ciekawości El zajrzała przez dziurkę.
-O jejku. Jak bosko. Oni się całują- powiedziała, a Emma zaraz doskoczyła do niej, chcąc zobaczyć czy aby El nie żartuje.
-Co tu się dzieje?- dziewczyny podskoczyły, widząc Niall'a.
-Chodź, zobacz.
-Czy to znowu jakaś sztuczka Lou lub Harr'ego? Pewnie jak zajrzę przez to, to mi coś strzeli w oko?
-Nie tym razem to nie jest żaden żart. Zresztą Harry dostałby, bo nie może zobaczyć Emmy w tej sukience.
-No dobra- podszedł, pochylił się- wow...
-Mówiłam.
-Od kogo są te róże?
-Nie wiemy. Myślałyśmy, że to od Liam'a ale po jego wyrazie twarzy, jak to zobaczył no ... był wściekły.
-Więc, wasz plan spalił na panewce.
-Nasz plan był planem B, a to co zrobił Liam było sto razy lepsze. Zresztą nie ważny jest tu plan. Ważne jest to, że są w końcu szczęśliwi.
-Tak to jest najważniejsze.
-Co jest najważniejsze?- wszyscy odwrócili się na widok idącego Lou i Zayn'a.
-Co wy żeście się zmówili czy co ?
Lou podszedł do Eleanor i pocałował ją w usta.
-My? Nie. Przechodziliśmy tędy i usłyszeliśmy was.- powiedział Zayn- Co się takiego stało? A tak w ogóle to gdzie Liam i Grace?
-To zobaczcie sami o co nam chodzi- powiedziałam.

                                                                          *

            -Wiesz jak długo na to czekałam?
-Domyślam się.-powiedział Liam nadal nie wypuszczając mnie z objęć.
-Może już powinniśmy zawołać dziewczyny? Pewnie się o ciebie niepokoją.
Wybuchnął śmiechem.
-Nic im nie będzie, a my wreszcie będziemy mogli nadrobić te stracone lata.
-Nigdy nie sądziłam, że odwzajemnisz to uczucie.
-Dlaczego?
-Jak wyjechałam nawet się ze mną nie pożegnałeś.
-To nie tak.
-Może mi wytłumaczysz?
-To nie było tak jak sądzisz. Nie przyjechałem wtedy bo rozstanie z Tobą było jak pożegnanie na zawsze. Zdecydowałem się pojechać do ciebie za zamiarem powiedzenia ci tego wszystkiego ale można powiedzieć, że pocałowałem klamkę. Jechałem jak szalony ale przybyłem na lotnisko za późno.  Twój samolot już startował. Nie wiedziałem co zrobić. Szwędałem się po okolicy, aż w końcu przyjechał po mnie Zayn. Wtedy po raz pierwszy powiedziałem, że cię kocham. Tylko te słowa powinny być skierowane do ciebie. Pamiętam to jak dziś, odpowiedział mi wtedy, że bardzo dobrze o tym wie. Dodał także, że jestem głupi, że cię nie powstrzymałem od wyjazdu. Teraz doskonale wiem, co straciłem.
Pocałował mnie w czoło, policzek, na końcu w usta.
-Tak bardzo mi ciebie brakowało.
-Mi ciebie...
Wtem rozległ się huk.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i zaraz dowiedzieliśmy się co było przyczyną tego wszystkiego.
Otwórz drzwi od naszego pokoju zostały otwarte przez przepychających się chłopaków, którzy teraz leżeli na sobie. Śmiech dziewczyn niósł się po całym pokoju.
-Co wy wariaci robiliście?-spytałam.
-Hm.. Grace nie obraź się ale nie mogliśmy się powstrzymać...-powiedziała z udawaną skruchą Emma i nie mogąc się opanować podeszła do nas i każdego uściskała, życząc nam jak najlepiej-Zresztą bałyśmy się o Liam'a- dodała po niej Eleanor.
-No dobra, po was dziewczyny mogliśmy się tego spodziewać ale po nich- spojrzałam na wciąż leżących na siebie Lou, Niall'a i Zayn'a.
-No co ?? Ja tylko przechodziłem- powiedział Niall.
-Nie prawda. Pchałeś się, a my chcieliśmy zobaczyć Liam'a i Grace.- krzyknął Lou.
-Haa.... Na pewno, to ty się pchałeś.
-Ty bo zaraz...
Zayn szybko odsunął się od kłócących się chłopaków i otrzepując kurtkę podszedł do nas.
-No widzę, że w końcu jesteście razem.
-Dzięki Zayn za wszystko- powiedziałam.
-Za co? Przecież ja nic nie zrobiłem.- wydawał się zaskoczony.
-Ty już wiesz za co.
Mrugnął do mnie.
-W końcu przyjaciele sobie pomagają- powiedział i mnie przytulił.
-Cieszę się z tego, że w końcu jesteście razem- powiedział szeptem.
-Wiedziałeś, że będziemy razem- stwierdziłam.
-Hm... Można tak powiedzieć.- odpowiedział i odsunął się.
-No to jak trzeba tylko jeszcze zeswatać Niall'a i Zayn'a i będzie rodzinka, że ho ho.
-Ej.. Mi pomocy nie trzeba, poradzę sobie sam. O to się nie martwcie-powiedział Niall.
-Właśnie o to się martwimy Nialler- powiedziała Em.- Jakoś sam sobie nie radzisz.
-A znajdziesz mi lepszego i stalszego partnera niż jedzenie?
Emmę zatkało.
-Mogłam się domyślić i ostrzec Emmę, że coś takiego odpowiesz-powiedziała śmiejąc się El.
-Po prostu na razie nie szukam kobiety na całe życie.
-Tak jak ja!- krzyknął Zayn, dziękując w duchu Niallerowi.
-Chłopaki- powiedziała Emma.- A właśnie jeśli mowa tu o Harry'm to gdzie on teraz jest?
 Nie musiał nikt odpowiadać bo w oddali rozległ się głos Harr'ego.
-Em?- popatrzyłam na jej strój.
-O cholercia. Ja spadam. Powiedzcie mu, że zaraz przyjdę ale odsuwajcie go od łazienki- krzyknęła w biegu.
-Brakowało mi jej- powiedziałam, uśmiechając się figlarnie i patrząc w stronę którą poszła Emma.- Ohh. Pamiętam te czasy.
-Jakie czasy?- spytał Liam, patrząc na mnie.
-Uwierz, nie chciałbyś wiedzieć co ja robiłam z tą wariatką w szkole i po za nią.
-Aż tak źle?- spytał Zayn.
-Źle? Uwierz one robiły takie wariactwa jakie robi teraz nam Lou, tylko miały większą widownię. Szkoła ich wręcz kochała.- wszyscy odwrócili się w stronę nadchodzącego Harr'ego- Tylko, że ta młoda- popatrzył na mnie i się uśmiechnął- Z tego wyrosła, a Em jeszcze trochę zostało. I ona myślała, że nie widziałem tej sukienki.- pokręcił głową.
-Lepiej, żeby nie wiedziała- Eleanor podeszła do Lou i przytuliła.
-To co teraz robimy?
-My idziemy na występ.
-A my wynajmiemy striptizerówww - krzyknęła wchodząca Emma.
-Haahahaha na pewno. - krzyknęła z entuzjazmem Eleanor.
- Mi wystarczy tylko jeden- powiedziałam patrząc na Liam'a i  włączając się do tańczących  dziewczyn.
        -Wciąż mnie zaskakują- powiedział Lou, podchodząc do stojących chłopaków.
-Uwierz ja znam jedną od dzieciństwa i nadal nie wiem o niej wszystkiego- powiedział Harry i popatrzył na chłopaków, którzy przyglądali się dziewczynom.
-Zszokowałeś mnie Lou- powiedział Niall.- W końcu my się też długo znamy ale tak jak one zaskakujesz nas na każdym kroku. Normalnie jak baba.
-Ej! W końcu ma coś z dziewczyny.-powiedział Zayn- Chyba wiecie o co mi chodzi.
- Ojjj, wiemyy- Harry szturchnął Zayn'a- W końcu taka dupa nie zdarza się często.
-Hahahahaha- Niall, który wcześniej starał się powstrzymywać śmiech teraz ryczał ze śmiechu.
-Co to moja wina, że mam taką seksowną dupę?- powiedział Louis.
-Nie no coś ty. My po prostu podziwiamy... - powiedział Liam.
-No. Mam nadzieję- powiedział zadowolony Lou i po tych słowach poszedł do El.
-Ile dajecie, że zaraz z czai się o co nam chodziło?- Harry zerknął na Lou.
-Ja daje 5 funtów, że dopiero jutro.- powiedział cicho Zayn.
-Ja daje 10, że za 5 minut. - Liam, uśmiechnął się do Zayn'a.- Czemu aż tak długo?
-Teraz jest zajęty Eleanor ale jak zda sobie sprawę o czym mówiliśmy bardzo szybko da nam popalić.
-Szczególnie, że może mu pomóc Emma.
-Upss... A Emma i Lou jak podzielą się pomysłami. Ooo to nie będzie dobrze- stwierdził Harry.
-Ale nasz Hazzuś ją przekona, żeby tego nie robiła co nie? - Niall poklepał Harr'ego po ramieniu.
-Co wy ? Przecież...
-Oj Harry. My sobie tylko tak żartowaliśmy.- powiedział z powagą Niall.
-No ja mam nadzieję.
-To jak trzeba się zbierać na koncert.
- Taa. Z chęcią byśmy zostali co nie?
-Taaa. A jak one na serio zadzwonią po...
-Nawet nie wymawiaj tego słowa- powiedział Liam.
-A co masz jakieś wspomnienia z nimi związane?- spytał Zayn.
-Nawet nie pytaj.
______________________________
I jest następny ;P
Mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Emma. xoxo

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 25

-Co. Tu. Się. Dzieję?- spytałam.
W całym pokoju były róże. Dosłownie!
Leżały wszędzie. Na stoliku gdzie powinno stać wino była duża waza a w niej czerwone róże. A dookoła same kolorowe. Widok był przepiękny.
-Hm... Widocznie ktoś chciał ci przekazać  bardzo ważną wiadomość- zobacz,  Emma podała mi karteczkę którą wyjęła z kwiatów.
-To jest jakiś żart, tak ?
-Nie, naprawdę- po twarzach dziewczyn wywnioskowałam, że nie kłamią. Wzięłam liścik.
Zawijanym pismem napisane było:
"Wiem, że to Twoje ulubione, chciałem zobaczyć Twój uśmiech ale niestety muszę zaczekać... Jesteś dla mnie najważniejszą osobą jaką znałem i mam nadzieję, że w końcu mnie pokochasz.  Wiedz, że cię kocham i zrobię wszystko byś była moja. I tylko moja.
P.S Nie zdradzę Ci na razie swoje tożsamości. Przekonamy się później czy zgadniesz kim jestem. Do zobaczenia ukochana."
Stałam jak osłupiała. Kto to może być? Przecież nie znam osoby... nie to nie może być on. On mnie nie kocha.
Miałam mętlik w głowie. Ja tu nikogo nie znam i nikt nie zna mnie. Może to jakiś psychopata?
-Kto to był?- spytałam,przeniosłam wzrok z karteczki na dziewczyny.
-Przyszedł chłopak i powiedział, że jest posłańcem. Ma przekazać to Grace, rozsypał róże w salonie i mówił nam, że jak tylko spotkamy Ciebie mamy to dać- pokazała róże w wazonie i liścik- Więc daliśmy.
-I wy tak po prostu wpuściłyście tu kogoś nieznajomego?
-To nie był...-Emma przerwała, widząc minę Eleanor.
-Znałyście go?
-No.... Tak.  Pomaga L...- przerwała.
-Pomaga. Emmo plączesz się-Powiedziała Eleanor- To jest pomocnik w hotelu.- Gdy Grace się odwróciła posłała Emmie miażdżące spojrzenie, Em w odpowiedzi posłała jej promienny uśmiech.
-Wiem, że coś knujecie od jakiegoś czasu tylko nie wiem co. Ale mogę Was zapewnić, że się dowiem o co wam chodzi. Ale wtedy będziecie biedne.
-Grace, my nic nie kombinujemy-Eleanor wstała i objęła mnie ramieniem- Jesteśmy jak siostry. Co możemy przed tobą ukrywać? Przecież i tak byś od razu z czaiła, że coś jest nie tak.
-No niby tak.- uśmiechnęłam się.
-No to co...-Eleanor nie zdążyła nic powiedzieć bo wszedł Liam.
- No no. Co ja tu widzę?- spytał, patrząc na mnie jego twarz rozświetlił uśmiech.
Zarumieniłam się.
-Ej co ty tu robisz co ??- spytała Emma. - Uwierz jak zdradzisz cokolwiek Harr'emu to ci..
-Em, spokojnie. Nie po to tu przyszedłem.
-To może nas oświecisz ?
-Otóż, przyszedłem....
-No???
-Do Eleanor. Muszę z nią porozmawiać.
A no tak, gdy zapala się iskierka nadziei, zawsze musi zgasnąć.
-Zaraz zaraz a to wszystko to od kogo ? Która to wszystko dostała El, Emma czy po prostu bawiłyście się różami?
-Nie to Grace dostała od...- Emma nie zdążyła nic powiedzieć bo Liam podszedł do karteczki, którą Grace zostawiła na małym stoliczku i zaczął ją czytać.
-Ale co ty robisz oddaj ją.- powiedziałam wściekła. Jak on mógł to czytać?
-Kto to jest?- spytał. Jego ręka zacisnęła się w pieść.
-Jak bym wiedziała to bym już do niego poszła- powiedziałam odsuwając się od niego, za to on zbliżał się do mnie coraz bardziej. W końcu prawie stykaliśmy się nosami.
-Nie wiesz?
-Nie powinno cię to obchodzić- wściekła chciałam przejść ale zastawił mi drogę ręką.
-Gdyby on....- przerwał.- Dziewczyny mogłybyście zostawić nas samych, dosłownie na chwilkę?
-Nie, Liam ty tu sobie możesz zostać ale ja stąd wychodzę.- niestety nawet to nic nie dało.
-Dziewczyny...
-Dobra ale tylko na chwilkę, i mam nadzieję, że Grace nie złamie ci nosa.- powiedziała Emma.
-Może lepiej powinniśmy zostać co ?? -spytała Eleanor.
-El. nic jej nie zrobię. Chcę z nią chwilkę porozmawiać- powiedział Liam patrząc na mnie- Proszę.
-No dobra.-odezwała się niechętnie El- Tylko błagam nie zróbcie sobie krzywdy.
-Nie ma takiej obawy, z mojej strony. Ale co do niej to nic nie obiecuje.
-Nigdy nic nie wiadomo- wydusiłam.
Po chwili dziewczyn nie było.
-Możesz mnie puścić?
-Nie, Grace. Miałem być cierpliwy ale nie mogę.
-Co? O co ci chodzi? -próbowałam się wyrwać- Możesz mnie puścić?
-Co do tego pierwszego to odpowiem ale co do pytania numer dwa. To Cię nie wypuszczę. Nie chce mieć złamanego nosa.
-Nie będziesz miał złamanego nosa.
-Wole nie ryzykować.
-Cholera jasna co ty ode mnie chcesz co ? Mam cię dosyć. I z chęcią wyjadę stąd już jutro.
-Dzięki, zapamiętam to. Dzięki tym informacjom będę mógł cię powstrzymać.
-Wiesz co? Nic mnie to nie obchodzi.
-Oh ale mnie obchodzi.
-Pytam ostatni raz wypuścisz mnie?
-Nie.
Zamachnęłam się ale to tylko pogorszyło sprawę. Byłam coraz bliżej niego.
-I po co ci to było.
-Nienawidzę cię.
-Kochasz mnie.
-Powiedz mi prosto w oczy, że mnie nie kochasz. I że byś poszła do tego chłopaka, gdybyś wiedziała kim jest.
Pogładził mnie po policzku i uniósł mi głowę tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
Przełknęłam.
-Nie... Nie- zaczęłam się jąkać.- Nie mogę. I co zadowolony jesteś z siebie?
Wkurzasz mnie Liam. Najpierw zdradzasz swoją dziewczynę, a później mówisz mi takie rzeczy. Jak tylko wrócimy do Anglii to od razu wyjadę, żeby nie widzieć ciebie. Jesteś żałosny i pomyśleć...
Zamknął mi usta pocałunkiem. Próbowałam się opierać ale nic to nie dało. Moja wściekłość wyparowała, gdy przyciągnął mnie bliżej. Objęłam go.
Rozkoszowałam się pocałunkiem, miękkością jego ust. Tym, z jaką łatwością  wziął mnie w ramiona.
                 Oprzytomniałam. Oderwałam się od niego i wbiłam w niego zimny wzrok.
-Co ty wyprawiasz?
-Grace ja ci to wszystko wytłumaczę.
-Nie chce żadnych twoich wytłumaczeń. Masz stąd wyjść rozumiesz?
 -Nie Grace. Mam tego wszystkiego dosyć. Chcę być przy tobie rozumiesz?
Chcę codziennie widzieć cię szczęśliwą przy moim boku.
-Ale...
-Daj mi skończyć-przerwał mi.
-Nie  mam dziewczyny. Dziewczyna którą kocham stoi tutaj, przede mną.
Chcę spędzić resztę życia z Tobą.  Nie rozumiesz? Pozwoliłem ci odejść wtedy. I kochałem cię przez tyle lat. Próbowałem ułożyć sobie życie na nowo. Miałem dziewczynę ale to i tak nic nie dało. Moje uczucia względem Ciebie się nie zmieniły. Nie pozwolę Ci odejść. Chyba, że powiesz ty to sama. Na razie nie widzę żadnego protestu z twojej strony.  Kocham Cię, Grace.
Po moich policzkach płynęły łzy szczęścia, a nie tak jak wcześniej, bólu. Nawet ich nie otarłam. Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.
W tej chwili liczył się tylko on.
Myślałam, że to jakiś sen.  Albo że zwariowałam ale to wszystko działo się naprawdę! On mnie kocha. I to od tak dawna.
Nic nie mówiąc zwróciłam się w stronę drzwi.
Na twarzy Liam'a pojawiła rozpacz, ból, utrata.
Zawróciłam i wpadłam prosto w jego ramiona.
-Nie rób mi tego więcej- powiedział wtulony- nigdy więcej.
-Kocham Cię Liam, tak bardzo cię kocham.
Stojąc tam nie zdali sobie sprawy, że po drugiej stronie, w budynku stoi mężczyzna przyglądając im się z furią  i bólem. Nagle pięścią walnął o ścianę.
Nigdy, nikt go tak nie zranił jak ona. Pożałuje tego pomyślał i odwrócił się nie chcąc już więcej widzieć tego..... szczęścia na jej twarzy.
________________________________
Witam serdecznie tych co przybyli teraz i czytają to opowiadanie jak także tych co przybyli wcześniej.
Zaskoczyliście mnie tymi wyświetleniami i komentarzami.
Szczególnie, że nie spodziewałam się czegoś takiego...
Więc chciałam podziękować WAM za to wszystko!!!
Bo naprawdę jest za co !
Dziękuję Wam bardzo mocno... ;** <3