One Direction

"Nieważne ile niesamowitych rzeczy zdarzy się w twoim życiu należy zawsze pozostać wdzięcznym oraz pokornym, skromnym i pełnym szacunku." -Zayn Malik

"Nadchodzi taki dzień, że przewracasz jedną kartkę swojego życia i zdajesz sobie sprawę, że to najlepsze uczucie na świecie."
-Zayn Malik

"Bycie singlem nie znaczy, że jesteś słaby, to znaczy, że jesteś wyjątkowo silny, aby czekać na to na co zasługujesz."
- Niall Horan

"Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość."-Zayn Malik
"Czas jest najcenniejszym darem, jaki możesz komuś dać, ponieważ jest częścią twojego życia i nigdy nie wróci." -Zayn Malik
"To, że masz wady nie oznacza, że nie są one piękne."-Zayn Malik

poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 39

Perspektywa Emmy.

       -Co on robi?!- starałam się mówić spokojnie ale nie za bardzo mi to wychodziło, ponieważ Liam pędził jak szalony. Jechaliśmy za nim, a raczej pędziliśmy. Na liczniku było 110km/h, a on ciągle przyśpieszał. - Przecież on się zabiję jak nie zwolni.
W tej chwili gwałtownie skręcił w prawo, pisk opon zagłuszył mój wrzask gdy o mały włos nie zderzył się z nadjeżdżającym tirem.
W końcu po 20 minutach z piskiem opon zatrzymał się obok pięknego białego domu.
Nim zdążyliśmy wyjść z samochodu on już był w środku.
            Podążając za krzykiem Liama, doszliśmy do tarasu.
-Jak to do cholery nie wiesz gdzie on jest ? Przecież ostatnio śledziłeś go.
-Tak ale był w domu przez ostatnie miesiące, a potem wyjechał po prostu rozpłynął się w powietrzu. On wiedział, że go śledzimy, miał podsłuch wszędzie, w waszym domu, na komórkach, kamery były we wszystkich pokojach.
Liam nie patrząc na nas opadł ciężko na sofę i schował twarz w dłoniach.
Podeszłam do niego i usiadłam koło niego. Moje serce było przepełnione bólem. Liam wtulił się we mnie, czułam jak wstrząsają nim dreszcze, płakał.
-Liam- głos mi zadrżał, ja także nie mogłam powstrzymać łez, które ciurkiem płynęły mi po policzkach.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Musisz być silny, wtedy szybciej znajdziemy Grace.
Nie odezwał się w ogóle.
Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po ramieniu. To był Harry.  Popatrzyłam na niego zaczerwionymi od płaczu oczami.
Palcami zaczął ścierać łzy z moich policzków. Wziął moją rękę i pocałował. Powiedział bezgłośne kocham cię i odwrócił się ode mnie.
-Możemy przejść do drugiego pokoju?- spytał detektywa. Ten tylko skinął głową i poszedł do sąsiedniego pokoju.
Zostaliśmy sami. Tylko Liam i ja.
-Musisz być silny. Dla niej. Błagam Liam.- powiedziałam.
Oderwał się ode mnie.
-Kochasz  ją?
-Co to za pytanie. Oczywiście, że ją kocham Liam. Jest dla mnie jak siostra i zawsze będzie.
-Musisz mi pomóc.-patrzył mi w oczy. On coś wie. Widzę to w jego oczach.
-Dobrze.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do drzwi wyjściowych.
Harry wybacz pomyślałam i wyszłam na świeże powietrze z Liamem.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Liam przez wzgląd na to, że ma pasażera, jechał przepisowo.
-Gdy on śledził nas ja śledziłem jego. Przyłapałem go gdy wkładał liścik do kurtki Grace.  Wziąłem go. Nie chciałem, żeby się znowu załamała. Przecież to były zaręczyny, a ona była taka szczęśliwa. Podał adres jej i zagroził, żeby nikomu nie pokazywała. Tu popełnił błąd.
-Wiesz, gdzie ona jest?
-Tak.
-Jadę z Tobą.
-Nie, Emma już tyle dla mnie zrobiłaś. Chcę, żebyś mi pomogła trzymać chłopaków z dala od tego.
-Za późno Liam. Nie wysiądę ani nie opuszczę cie ani na krok. Wybrałeś nie właściwą osobę. Znajdę sposób, żeby za tobą podążyć. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego. Za bardzo jesteście dla mnie ważni.
-Nie...
- W taki razie dzwonię po Harrego.
-Dobra.... nie. Emmo ja...
-Liam, jadę z Tobą.  Nie zostawię cie.
Potrząsnął głową.
-Dobrze. Ale bądź cały czas koło mnie dobrze?
-Dobrze.
-A jak poproszę cie, żebyś została lub cokolwiek innego, zrobisz to tak?
-Dobrze.
-Dzwoń na policję, niech jadą na wyspę, mają...
-Oni są na wyspie?
-Tak.
-Cholera jasna -krzyknęłam.
-Co?
-On spełnia wszystkie jej marzenia. Założę się, że będzie chciał ją zabrać do... O nie- powiedziałam.
-Emmo, mów-ponaglił mnie Liam.
-On będzie ją chciał stąd wywieść Liam. Mówił jej, że kocha i sprawi, żeby była bezpieczna i szczęśliwa przy jego boku. Więc będzie spełniał jej marzenia. Przy najmniej tak sądzę. Jej marzeniem było spędzić chociażby jedna noc z ukochanym na wyspie, to jest pierwsze, drugie wyjazd za granicę. Nie wiem jak ty ale ja sądzę, że on to będzie chciał zrobić. Nie wiem jeszcze jak ale jeżeli ma wpływy, a ma, to Grace wsiądzie do jego prywatnego samolotu, czy tego będzie chciała czy nie.  A wtedy...
-Nie kończ- jadąc Liam szukał coś ręką w schowku. Okazało się, że to komórka.
-To telefon Grace- powiedziałam- Ale skąd ? Przecież Grace miała go zawsze przy sobie.
-To nie jest komórka Grace.
-Ale przecież....
-Jej komórka miała wypisane moje imię z tyłu. A tu tego nie ma.- powiedział.
-W takim razie...
-Tak w takim razie ktoś go podrzucił. Wiadomo, żebyśmy się nie skapnęli. Przecież to telefon Grace. Nikt na niego nie będzie zwracał uwagi. I kolejna pomyłka faceta.- Jeżeli ją porwał to znaczy, że jest na tej wyspie. Musi być.


Perspektywa Grace.


        Byłam zmęczona, zziębnięta i nie mogłam się ruszyć.
Podczas biegu potknęłam się i upadłam.
Było mi już wszystko jedno czy mnie znajdzie.
Tak bardzo chciałam poczuć bliskość Liama, a co teraz z nami będzie?
Jak mnie wywiezie z kraju wtedy możliwe, że nie zobaczę już nigdy Liama. Tak ma wyglądać moje życie ? Być ciągle zamknięta w jakieś pułapce niczym tygrys w klatce?
Nie mów tak pocieszałam się w myślach. Liam cię odnajdzie.  Pamiętasz co ci powiedział? Nigdy cie nie opuści. "Nawet gdyby miało nas dzielić tysiące kilometrów zawsze będę przy Tobie. Zawsze."
Co z tego, że jest jak nie mogę go nawet przytulić?
Przymknęłam powieki.
Jeżeli mam z nim być muszę coś zrobić. Musze uciec, wstać i uciec. Chcąc to zrobić musiałam się podnieść ale nogi odmówiły posłuszeństwa.
        Usłyszałam ciche kroki. Otworzyłam oczy. Słońce raziło, więc szybko je zamknęłam. Która to może być godzina? Miałam wrażenie, że dopiero minęło 10 minut. A nie parę godzin.
        Ktoś podniósł mnie z ziemi. Chciałam powiedzieć, żeby mnie zostawił, żeby dał mi tu umrzeć. Moje myśli były niczym wzburzona fala,  rzucająca pływającym żaglowcem zagubionym przez sztorm.
        Otworzyłam oczy. Byłam w tym samym pokoju. Tym razem okno było zamknięte przez zewnętrzne drewniane drzwiczki.
Schowałam twarz w dłoniach. Ile jeszcze? Ale zaraz kto mnie tu przyniósł?
Myślałam, że tam umrę. Że już nigdy nie spotkam Liama.
Usłyszałam kroki, a po chwili otworzyły się drzwi. Nawet nie podniosłam głowy. Nie chciałam zobaczyć kto to jest. Po prostu chciałam zostać sama.
Nie obchodziło mnie to w ogóle.
-Ubieraj się- usłyszałam męski głos.
Nie ruszyłam się ani o milimetr.
-Wyjeżdżamy.- powiedział mężczyzna i rzucił we mnie ubraniami- Albo ubierzesz się sama albo zrobię to ja,a wtedy nie będzie to takie przyjemne.
-A idź do diabła- powiedziałam.
Poczułam dłoń na ramieniu, a po chwili oddech na policzku.
-Ja nie żartuje, szef powiedział wyraźnie. Ubierz się, a nic ci się nie stanie ze strony innych. Ja nie jestem od bicia ale są tu ludzie, którzy bardzo to lubią.
Spojrzałam na niego.
-Dlaczego to robisz?
Odwrócił wzrok.
-Bo tylko ja mogę ich powstrzymać no i szef.
-A ty ? Kim jesteś, że cię słuchają.
-Jego... bratem.
-Co?- odsunęłam się od niego.
-Nie masz się czego bać z mojej strony ale z brata. To już trzeba być ostrożniejszym.
-Dlaczego on to robi?
-Nie mogę ci tego zdradzić ale wiedz jedno on cię kocha i nie zostawi tego tak. Albo będziesz mu posłuszna albo ucieknij stąd jak najdalej.
-A pomożesz mi ?
-Nie, nie mogę brata tak zostawić.
-W takim razie jak to zrobię- szepnęłam.
-Twój chłopak tu jest- powiedział.
-Liam, ale jak?  Przecież. Co mu zrobiliście- krzyknęłam.
Zatkał mi dłonią usta.
-Oni tego nie wiedzą ale ja wiem. Wtedy byłem na straży.
-Dlaczego go nie wydałeś ?
-Ponieważ ja też wierze w prawdziwą miłość, a jeżeli on tu jest to cię bardzo kocha. Mój brat jest chory. Myśli, że jak się zakochał w tobie to może wszystko ale to nie prawda dla tego nie chcę, żebyś była z nim.
 Nie chodzi tu o Ciebie ale o niego. Nie chcę się leczyć, a tego potrzebuje. Ma pieniądze więc także ma znajomości. A jeżeli dzisiaj cię stąd wywiezie to już nie wrócisz.
-Więc jak mam to zrobić? Jak mam uciec?
Westchnął.
-Podobno ktoś zadzwonił po policję, więc ...- uśmiechnął się smutno.
-A co będzie z Tobą ?
-Uciekniemy. O nas nie ma się co martwić. Przyjechałem tu  na parę dni. I cię znalazłem, jak leżałaś. Myślałem, że nie żyjesz. Ale na szczęście przyszedłem w porę.
-Gdzie jest Liam?
-Gdzieś na wyspie. Nie mam pojęcia dokładnie gdzie ale jest tam z dziewczyną.
-Co? Wpakował w to wszystko Emmę.
-Kim jest Emma?
-Jest dziewczyną mojego kuzyna i moją przyjaciółką.
-W takim razie uważajcie na siebie-powiedział i wstał.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Podziękujesz mi jak będziesz wolna.- wyszedł.
        Ubrałam się jak kazał i czekałam na niego.
W końcu usłyszałam kroki na schodach. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Adàn. Mimowolnie zadrżałam.
-Czas już.- powiedział i podszedł do mnie.
-Dlaczego to robisz?-spytałam.-Dlaczego psujesz mój związek.
-Nie zadawaj pytań tylko chodź.
-Jeżeli mnie tak kochasz to mi to powiedz, a nie zachowujesz się jak tchórz.- wyrwałam mu się.
Podszedł do mnie i zmusił bym na niego popatrzyła.
-Kocham Cię.- powiedział po czym pocałował mnie. A raczej wymusił na mnie pocałunek. Próbowałam się wyrwać lecz na nic to się zdało.
W końcu oderwał się ode mnie.
-Ja nie kocham ciebie.
W tej chwili dostałam ręką w twarz. Upadłam na podłogę.
Dotknęłam rozciętej wargi. Z nosa zaczęła lecieć krew.
Popatrzyłam na niego.
-Jesteś podły. Damski bokser-powiedziałam przez łzy.
-Łzy nic ci nie pomogą. Chodź- siłą ciągnął mnie przez korytarz do drzwi wyjściowych, żeby potem wepchnąć mnie do samochodu.
W środku siedział on z dwoma uzbrojonymi facetami.
-Gdzie mnie wieziesz?-spytałam cicho.
-Żeby spełnić Twoje marzenia- powiedział po czym uśmiechnął się.
Się tak zachowywał jakby ostatnich minut w ogóle nie było.
Przeraziłam się, musiałam jakoś stąd uciec. Ale jak?


__________________________
 Kompletnie nie mam weny ;/ Będę chyba niedługo płakała nad tym blogiem albo go po prostu usunę bo już nie mogę ;(
Tak, tak znienawidziliście mnie. Rozdziały miały być częściej, a są coraz rzadziej. 27 wyjeżdżam za granicę, więc będę musiała go zawiesić już 26.  Nie powiem kiedy dodam następny bo po prostu nie wiem czy cokolwiek napiszę. A nie chcę wam obiecywać zbyt wiele.
Nie mam pojęcia czy tam będzie net, a nawet gdyby był to prawdopodobnie nie miałabym go kiedy dodać, tak więc jestem zmuszona go zawiesić.
Bardzo ale to bardzo Was przepraszam...

Emma xx





2 komentarze:

  1. Szkoda mi Liam'a ...
    No ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży i w końcu będę razem z moim Liam'em ;***

    Zapraszam na mój nowy blog z opowiadaniem ze smutną historią z udziałem 1D
    http://1d-sadstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Nie usuwaj bloga! Nie wolno Ci! Właśnie wróciłam z wakacji, a tu 2 rozdziały na mnie czekały. Wiesz jaka to miła niespodzianka? Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej i myślę, że każdy kto czyta tego bloga cierpliwie poczeka na kolejny rozdział.
    Są wakacje, każdy z nas ma prawo do odpoczynku, ale proszę nie usuwaj opowiadania :)
    Zobaczysz, że w roku szkolnym znowu zachce Ci się pisać ;)
    Pozdrawiam i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń