Przerażona stałam nad przepaścią. Wiedziałam, że on jest niedaleko, że niedługo będzie po mnie. Miałam dwa wyjścia, skoczyć lub zostać złapana.
Dlaczego to musiało się tak skończyć ? Dlaczego musiałam zrobić to przeklęte zdjęcie? Wiedziałam, że nikt mi nie odpowie ale miałam choć trochę nadziei, że wszystko się uda. Nawet pomoc by tu się na nic nie zdała. Wiem, że Harry mi nie wybaczy. Już nigdy...
Ale ja po prostu chciałam ich chronić. Chciałam, żeby zostali bezpieczni tam gdzie są, a ja, ja musiałam wyjechać.
Wyjechać tak daleko mimo rozdzierającego bólu.
Usłyszawszy kroki z tyłu odwróciłam się ale zobaczyłam tylko ciemną postać.
Zrobiłam krok w tył, potem kolejny.
Obudziłam się, o mały włos nie strącając przy tym budzika.
Ten sen był tak realistyczny. Siedziałam przez dobre parę minut uspokajając się. Dopiero potem wstałam i ubrałam się.
Schodząc na dół byłam tak zamyślona, że dopiero po chwili zauważyłam całą grupę w pokoju, gdzie jeszcze parę godzin temu oglądali mecz. Wszędzie były porozrzucane przeróżne rzeczy. Puste butelki po piciu, szklanki, porozstawiane na podłodze i stoliku. Poduszki na których spali chłopaki, a także koce.
Nawet nie muszę pytać kto wygrał.
Śmiejąc sie weszłam do kuchni gdzie siedziała mama Liama.
-Dzień dobry, Emmo.- powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie- Po twojej minie wnioskuje, że już widziałaś ten bałagan w pokoju.
-Dzień dobry. Oj tak. Ile było dla Anglii ? - spytałam, siadając na stołku.
-2:0
-Zawsze tak się kończy mecz ?
-To to jeszcze nic. Jak była nasza cała rodzina to wtedy się działo.-Pani Amie pokręciła głową- Dotąd nie mogę doprać mojej ulubionej bluzy.
-Piękne ma pani wspomnienia.
-Oj piękne. Szkoda, że się już tak nie spędza czasu z rodziną jak wcześniej. Syn ma wyjazdy, koncerty ale i tak odwiedza nas kiedy tylko może.
-Znam ten ból. Tęsknie bardzo za rodziną. Teraz bardzo rzadko jeżdżę do Polski. Jest mi tu bardzo dobrze ale wiadomo, bez rodziny jest bardzo trudno. Najgorsza była wyprowadzka. Ale bardzo często do nich dzwonie i jak mogę to odwiedzam. Na szczęście poznałam tutaj bardzo dużo osób które traktują mnie jak rodzinę....
-O czym tak zawzięcie dyskutujecie?-do pokoju wszedł zaspany Harry. Pocałował mnie w policzek i usiadł na stołku, biorąc mnie za rękę.
Amie uśmiechnęła się ciepło. Tą dwójkę, aż ciągnie do siebie, pomyślała.
-Dobrze to ja pójdę obudzić tych śpiochów.- wyszła zostawiając nas samych.- Trzeba posprzątać ten bałagan- usłyszeliśmy jeszcze.
Harry zaśmiał się.
-Mama Liama to naprawdę bardzo dobra osoba.- powiedziałam cicho.
-Też tak sądzę. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem szczerze powiedziawszy trochę się przestraszyłem, choć wygląda na bardzo sympatyczną kobietę. Jest niesamowita.
-Tęsknisz za rodzicami- nie było to pytanie.Harry pochylił się w moją stronę, a mój oddech przyśpieszył. Musnął mój policzek, a ja mimowolnie zadrżałam.- Jesteś moją dziewczyną od dawna, więc nie dziw się, że znam Twoje myśli, przynajmniej większość.
-Od tak dawna ich nie widziałam, stęskniłam się za nimi- Przytuliłam się do niego.
Ścisnął mnie mocno po czym pocałował w czoło.
-Wiem kochanie, wiem. Ty się przeprowadziłaś, a my mamy taką pracę którą kochamy. Nieraz nie da się tych rzeczy połączyć z tym, żeby być blisko z rodziną.
-Czasem po prostu myślę, żeby tam po prostu wrócić. -odsunęłam się i popatrzyłam mu w oczy- Ale poznając Ciebie wiem, że nie mogłabym wrócić bo znalazłam kogoś kogo kocham, kto jest częścią mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
-Nie mógłbym pozwolić Ci odejść. Zabrałabyś cząstkę mnie bez której nie przeżyłbym. Zawsze będę przy Tobie niezależnie od tego co się stanie.
Obejmując moją twarz przyciągnął do siebie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Kocham Cię- wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
-Kocham Cie.-powiedziałam.
-Chyba w czymś przeszkadzam- usłyszeliśmy głos Louisa wchodzącego do kuchni.
Odsunęliśmy się od siebie ale nadal moja twarz była bardzo blisko Harrego.
-Nie ty Louis nigdy nie przeszkadzasz- powiedział Harry i dał mi buziaka w policzek po czym wstał i podszedł do lodówki.
-No tak Harry ty nigdy nie powiesz nie.- Louis klepnął Harrego w tyłek i usiadł na krześle.
Harry zaczerwieniony zaczął się śmiać na co Louis zrobił obużoną minę.
-Louis skarbie nie oburzaj się tak.- powiedział Harry, płacząc ze śmiechu.
-Co tu się wyrabia ? - wszedł Zayn, ziewając.
-Otóż mamy nową parę, Zayn...- ciągnęłam, rzucając mu jabłko.
-Jaką ? - spytał zdezorientowany chłopak, który posłał mi pytające spojrzenie.
Popatrzyłam to na Harrego to na Louisa. Zayn widząc to zaczął się śmiać.
-To średniowieczna para Em.-powiedział, ugryzając kawałek.- Oni są sobie przeznaczeni jak Rome i Julia.
-Zayn ty już jak coś palniesz to na całego-usłyszeliśmy niewyraźny głos Nialla.- A tak pro po to macie coś do jedzenia ? Głodny jestem.
-Nie nażarłeś się wczoraj za wszystkich? W końcu to nie ja pożarłem w całości 3 paczki chipsów.
-Ej ej. Spokojnie Zayn to była tylko taka mała gra wstępna.
Louis słysząc to wybiegł z pokoju.
- A jemu to co ? - spytałam.
-On ma takie napady- powiedział Harry przysuwając się do mnie.-Po prostu to Lou, robi coś czego inni się nie spodziewają.
Louis wrócił z laptopem w ręku.
-Pamiętacie pierwsze wyjazdy na koncerty? Tak sobie ostatnio myślałem ile czasu już minęło. A tu się nic kompletnie nie zmieniło.
-Oprócz tego, że jesteśmy rozpoznawalni w każdym kraju..- stwierdził Zayn.
-I tego, że nasz Lou trochę przytył- powiedziałam chowając twarz w w ramie Harrego.
-Nieprawda- wykrzyczał w odpowiedzi- To 10kg, zrzucę podczas trasy koncertowej.
-Dobra ludzie kochani ja idę na spacer, kto idzie ze mną?-Harry wstając podał mi rękę- Idziesz? zwrócił się do mnie.
Już miałam powiedzieć tak, gdy przypomniałam sobie wczorajszy spacer.
A co jeśli oni tam nadal są? Ale przecież tak długo ? Muszą gdzieś spać.
Na samą myśl się wzdrygnęłam. Harry chyba to zauważył bo przyglądając mi się badawczo pociągnął za sobą do korytarza, a potem do naszego pokoju. Zamknął za sobą drzwi i odwrócił się do mnie.
Przez chwile przyglądał mi się po czym usiadł.
-Co się stało Emmo?
-Po prostu tęsknie za rodziną.- powiedziałam to tak przekonująco jak tylko mogłam.
-Nie to nie to... Odkąd wszedłem do pokoju widzę Cię tylko roztargnioną. A gdy spytałem o wyjście na spacer widziałem na twojej twarzy strach. Powiedz mi co się stało.
-Harry naprawdę...
-Proszę Emma nie wywiniesz mi się po prosty powiedz. Pamiętasz co mi mówiłaś? Że będziesz mi mówiła o swoich lękach, o tym co cię śmieszy, martwi, co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Wiesz, że Cię kocham. I nie tylko jestem Twoim partnerem ale także przyjacielem któremu możesz powiedzieć wszystko.
Westchnęłam. Ma racje tylko jak mu to wszystko powiedzieć ? Przecież później sama nie wyjdę. Będzie się tylko martwił.
-Nie wiem od czego zacząć - spojrzałam w kąt.
-Może zacznijmy od początku, spokojnie wszystko po kolei.
-Ale to trudne.. Boje się.
-Emmo- zmusił mnie żebym spojrzała na niego- Kochanie ja tu jestem. I jest tu masę ludzi. Nic ci nie grozi.- usiadł koło mnie.-Mamy czas kochanie... Poczekam.
Po dłuższej chwili zaczęłam mówić starannie dobierając słowa. Na twarzy Harrego było widać zatroskanie pomieszane z czymś jeszcze. Z czymś co mnie zaskoczyło, a czego nie mogłam rozczytać.
Gdy skończyłam nie widziałam już nic.
Nastało ciężkie milczenie. Miałam sama się odezwać, gdy zobaczyłam jak Harry wstaje.
-Mogło Ci się coś stać - słyszałam pretensje w jego głosie.- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś od razu po przyjściu?
-Ja...
-Emmo czy ty nie rozumiesz, że mogło Ci się coś stać ?? Tak trudno mnie zrozumieć? -Nie dał mi dojść do słowa.
-Ale...
-Kochanie, jeśli by Ci się coś stało, nie wybaczyłbym sobie tego rozumiesz ?-By tak mówił i mówił ale tym razem mu przerwałam.
-Jestem dorosła.. I nikt nie będzie mi mówił, co mogę a co nie. Kocham Cię Harry i wiem jak bardzo się o mnie martwisz ja to samo mam, uwierz. I może w końcu dasz mi dojść do słowa co ? A nie ciągle mi przerywasz..
Nawet jeśli chciałam ci to wszystko powiedzieć to nie mogłam bo jak sam wiesz oglądałeś mecz. Nie chciałam cię denerwować. Wiem jak bardzo brakowało Ci tego rodzinnego nastroju ... Tego całego spokoju, a to właśnie przypomniało ci o życiu jakie prowadziłeś kiedyś przed pójściem do X-factora. Proszę nie chce się kłócić. Już dosyć tego.
Liam i Grace dużo przeszli i z pewnością chcą się nacieszyć sobą, a także mieć święty spokój.
Więc dajmy im to.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
-Nic mi się nie stało i nic nie będzie - wyszeptałam mu do ucha.-Teraz chodź. trzeba pomóc im trochę.
-Jeszcze chwilka- powiedział i mnie przyciągnął gdy zrobiłam krok w stronę drzwi po czym złożył na mych ustach pocałunek.
-Nie pozwolę, żeby Ci się coś stało- powiedział prosto w oczy.
Kierując się w stronę pokoju, gdzie zebrali się wszyscy, słychać było rozmowy i śmiechy.
Właśnie tego potrzebowałam. Rodziny. I już wiedziałam co robić.
Splotłam nasze ręce i wszedliśmy.
_________________________
Tak wiem, zawiodłam na całej linii... ;(
Ale będę miała teraz ferie co najważniejsze więc, postaram się dodawać jak najwięcej rozdziałów, w końcu chciałabym zakończyć to tak jak chciałam wcześniej, ale wiadomo nie wszystko idzie po naszej myśli. Wiele się zmieniło odkąd ostatnio dodałam rozdział. Niektóre sprawy na lepsze inne na gorsze. Na szczęście skończyło się dobrze, a przynajmniej to na czym mi najbardziej zależało.
Mam nadzieje, że spodoba wam się ten rozdział. A ja mam nadzieje, że w ciągu dalszego opowiadania nie zabraknie mi weny... ;*
Pozdrawiam Serdecznie i Witam na pokładzie, Emma xx
Amor Y Sueños.../Love and Dreams...
One Direction
"Nieważne ile niesamowitych rzeczy zdarzy się w twoim życiu należy zawsze pozostać wdzięcznym oraz pokornym, skromnym i pełnym szacunku." -Zayn Malik
"Nadchodzi taki dzień, że przewracasz jedną kartkę swojego życia i zdajesz sobie sprawę, że to najlepsze uczucie na świecie." -Zayn Malik
"Bycie singlem nie znaczy, że jesteś słaby, to znaczy, że jesteś wyjątkowo silny, aby czekać na to na co zasługujesz." - Niall Horan
"Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość."-Zayn Malik
"Czas jest najcenniejszym darem, jaki możesz komuś dać, ponieważ jest częścią twojego życia i nigdy nie wróci." -Zayn Malik
"To, że masz wady nie oznacza, że nie są one piękne."-Zayn Malik
czwartek, 7 lutego 2013
niedziela, 7 października 2012
Rozdział 41
-Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę, że on.... mnie wywiezie- Liam złapał za rękę Grace, która chodziła w pokoju w tą i z powrotem-Tak się o Ciebie bałam Liam...
-Ważne, że Tobie się nic nie stało.
-Ważne??!! Liam wiesz jak się czułam? Widząc Ciebie całego we krwi? Ty masz jakiekolwiek pojęcie?- Po policzkach zaczęły jej płynąć łzy.
-Już spokojnie... Ciiii- powiedział, obejmując ją.- Wiem, jak ci było trudno i wiem jak się czułaś.
-Daj mi skończyć! Grace- widząc, że jego słowa nic nie dają, pocałował ją. Powoli, aż przestała się opierać. Pocałował ją w czoło i starł kciukami łzy z policzków narzeczonej.
-Grace, kochanie, gdy dowiedziałem się, że zostałaś porwana, cały świat przewrócił się do góry nogami. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Ale teraz jest wszystko dobrze. Ważne, że jesteśmy ze sobą. Mimo tego wszystkiego przetrwaliśmy i żyjemy.
-Gdyby Ciebie tutaj nie było nie byłoby mnie. Nigdy bym się nie pogodziła z utratą.
-A myślisz, że ja co ? Kocham Cię całym sercem i choćbym miał przeszukać całą Anglię, co ja mówię ŚWIAT, żeby odzyskać Ciebie.
Siedzieli tak przytuleni, całe godziny i dnie. Same spojrzenia, czułości mówiły wszystko. Tu nie trzeba było słów. Rozstanie uświadomiło im, że nie mogą bez siebie żyć. Że są dla siebie jak powietrze bez którego nie można żyć.
Dni mijały im szybko w końcu lekarz przyszedł z dobrą nowiną iż Liam może w końcu wrócić do domu.
Liam siedział na łóżku ubrany i gotowy do wyjścia. Popatrzył na Grace która wchodziła i wychodziła z łazienki, pakując do dużej torby rzeczy przywiezione przez chłopaków. Potem spojrzał na zabandażowane miejsce. Grace była dla niego wszystkim i wiedział także to, że zrobiłby to po raz drugi. Oddałby życie za nią. Rozmyślania przerwał mu głośny śmiech. W minucie zjawiła się cała szóstka wraz z rodziną Liama i zespołem The Wanted.
-I weź tu spokojnie przyjedź po syna- powiedziała uśmiechnięta Amie, przekrzykując chłopaków, którzy strasznie cieszyli się na wieść, że Liam niedługo będzie w domu.
Od dłuższego czasu dwa zespoły bardzo się z sobą zżyli, gdy tylko mogli, między koncertami i swoją pracą odwiedzali Liama. Często przychodziła pielęgniarka i uciszała chłopaków.
Amie podeszła do Grace i położyła jej rękę na ramieniu na co Liam uśmiechnął się szczęśliwy. Mama Liama i Grace bardzo się polubiły i Liama to wręcz uszczęśliwiało, zresztą tak samo pan Collin.
Liam bał się, że trochę czasu minie, aż rodzice pogodzą się z faktem, że ma narzeczoną ale byli wręcz uszczęśliwieni, że ich syn oświadczył się tak wspaniałej osobie. Szybko doszły do porozumienia i bardzo często potajemnie do siebie rozmawiały co narzeczonego trochę niepokoiło.
W końcu nie wiadomo co kobiety mogą wymyślić.
-Dzisiaj mecz.- stwierdził Liam, patrząc na tatę.
-Jak bym mógł zapomnieć.- pan Collin uśmiechnął się do syna.
-No i wiadomo, że Anglia wygra !!!- krzyknęli chłopcy.
-No to już wiadomo, że w domu będzie dzicz- stwierdziłam.
-No, cóż ja się już do tego przyzwyczaiłam- powiedziała Amie i uśmiechnęła się.- W końcu nie rzadko mam w domu tych łobuzów.
-Już się pani przyzwyczaiła.
-Można tak powiedzieć - uśmiechnęła się tajemniczo i dodała szeptem- Zawsze się wymykam do przyjaciółek- mrugnęła.
-Nie dziwie się- uśmiechnęła się szeroko.
-I proszę mów mi po imieniu, jak nie chcesz na razie mamo.
Grace kiwnęła głową. Mama Liama zaczęła ją do tego namawiać od dłuższego czasu ale dziewczyna na razie nie mogła się do tego przyzwyczaić i po prostu wolała mówić do niej proszę pani.
-Dobrze, rzeczy są spakowane, także możemy ruszać.- powiedział pan Collin.
Perspektywa Emmy.
Po powrocie Liama zaczęła się taka rozróba w domu, chłopaki przekrzykiwali się nawzajem wybierając wygodne miejsce przed telewizorem najpierw dla Liama a później dla siebie. W końcu po godzinie sporów i przepychanek Liam został umieszczony na wygodnej kanapie, inni szybsi zajęli wygodne miejsca na fotelach, pufach i krzesłach, a reszta musiała zadowolić się podłogą. Dziewczyny i mama usiadły w kuchni i rozmawiały. Słysząc krzyki radosnych chłopaków i co rusz stukanie o siebie butelek wyrwały Emmę z zamyślenia. Obejrzała się i zobaczyła mamę Liama, która mówiła do dziewczyn przyciszonym głosem. Przeprosiła je i poszła się przebrać. Wyszła trzymając w ręku aparat. Zaczęło mżyć. Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy a ciemne chmury zasłoniły księżyc. Zapięła kurtkę i poszła polną dróżką co rusz robiąc zdjęcia. na końcu dróżki zobaczyła małą ławeczkę, zanim usiadła zobaczyła napis: A.K+M.N=Na zawsze. Dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła rozglądając się dookoła. Wszędzie dużo drzew, krzewów, kolorowych kwiatów, tak jak lubiła. Gdyby mogła to zamieszkałaby właśnie w takim miejscu, zdała od gwaru miasta. Można tu robić wszystko, a jakie piękne zdjęcia!- zachwycona położyła się na ławce i podziwiała niebo. Zaczęła robić zdjęcia pod różnymi kontami, a to z boku widać było kawałek ławki, rozmazane niebo i kwiatek. Zrobiło się na tyle ciemno, że zaniepokojona wstała z klęczek i popatrzyła na wyświetlacz komórki. No tak, już po meczu a mnie nadal nie ma w domu. Muszą się o mnie martwić. Wracając przystanęła przed drzewem i zrobiła parę zdjęć. Nagle coś zaszeleściło, przestraszona odwróciła się w tamtym kierunku ale nie zobaczyła nic. Nagle ktoś złapał ją za rękę, drugą sięgał po aparat, Emma próbowała się wyrwać ale nic to nie dało, uścisk dłoni nieznajomego był za silny. Próbowała krzyczeć, szarpała się. Mężczyzna złapał ją za gardło. Gdy myślała, że już wszystko przepadło, jakimś cudem wyswobodziła się z uścisku i pognała w stronę domu. Słyszała z tyłu ciężkie kroki ale po chwili zobaczyła światła dochodzące z ich domu. Wpadła jak burza do domu. Słyszała nadal wrzaski męskich głosów w pokoju obok, więc nie usłyszeli jej jak zziajana wpadła do domu. Pomimo tego wszystkiego postanowiła nie niepokoić nikogo więc postanowiła się położyć. Jutro się wszystko uspokoi. Będzie dobrze, pomyślała. Nawet nie wiedziała jak bardzo zmieni się jej życie i życie Harrego, przede wszystkim.
____________________
Jesttt !!!Ale od razu mówię, że rozdział musiał taki być ponieważ następny będzie o wiele dłuższy, a dlaczego to dowiecie się już niebawem. I w ogóle przepraszam, że mi on nie wyszedł. Prawdopodobnie go usunę i zrobię inny normalnie bo .... Będę się starała dodawać rozdział przynajmniej co tydzień. Mam taką nadzieję, że będę mogła to dla was robić. Teraz w dalszych rozdziałach będzie się coś działo, i radykalnie zmieni życie Harrego i Emmy. Także POZDRAWIAM Emma xx
Perspektywa Emmy.
Po powrocie Liama zaczęła się taka rozróba w domu, chłopaki przekrzykiwali się nawzajem wybierając wygodne miejsce przed telewizorem najpierw dla Liama a później dla siebie. W końcu po godzinie sporów i przepychanek Liam został umieszczony na wygodnej kanapie, inni szybsi zajęli wygodne miejsca na fotelach, pufach i krzesłach, a reszta musiała zadowolić się podłogą. Dziewczyny i mama usiadły w kuchni i rozmawiały. Słysząc krzyki radosnych chłopaków i co rusz stukanie o siebie butelek wyrwały Emmę z zamyślenia. Obejrzała się i zobaczyła mamę Liama, która mówiła do dziewczyn przyciszonym głosem. Przeprosiła je i poszła się przebrać. Wyszła trzymając w ręku aparat. Zaczęło mżyć. Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy a ciemne chmury zasłoniły księżyc. Zapięła kurtkę i poszła polną dróżką co rusz robiąc zdjęcia. na końcu dróżki zobaczyła małą ławeczkę, zanim usiadła zobaczyła napis: A.K+M.N=Na zawsze. Dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła rozglądając się dookoła. Wszędzie dużo drzew, krzewów, kolorowych kwiatów, tak jak lubiła. Gdyby mogła to zamieszkałaby właśnie w takim miejscu, zdała od gwaru miasta. Można tu robić wszystko, a jakie piękne zdjęcia!- zachwycona położyła się na ławce i podziwiała niebo. Zaczęła robić zdjęcia pod różnymi kontami, a to z boku widać było kawałek ławki, rozmazane niebo i kwiatek. Zrobiło się na tyle ciemno, że zaniepokojona wstała z klęczek i popatrzyła na wyświetlacz komórki. No tak, już po meczu a mnie nadal nie ma w domu. Muszą się o mnie martwić. Wracając przystanęła przed drzewem i zrobiła parę zdjęć. Nagle coś zaszeleściło, przestraszona odwróciła się w tamtym kierunku ale nie zobaczyła nic. Nagle ktoś złapał ją za rękę, drugą sięgał po aparat, Emma próbowała się wyrwać ale nic to nie dało, uścisk dłoni nieznajomego był za silny. Próbowała krzyczeć, szarpała się. Mężczyzna złapał ją za gardło. Gdy myślała, że już wszystko przepadło, jakimś cudem wyswobodziła się z uścisku i pognała w stronę domu. Słyszała z tyłu ciężkie kroki ale po chwili zobaczyła światła dochodzące z ich domu. Wpadła jak burza do domu. Słyszała nadal wrzaski męskich głosów w pokoju obok, więc nie usłyszeli jej jak zziajana wpadła do domu. Pomimo tego wszystkiego postanowiła nie niepokoić nikogo więc postanowiła się położyć. Jutro się wszystko uspokoi. Będzie dobrze, pomyślała. Nawet nie wiedziała jak bardzo zmieni się jej życie i życie Harrego, przede wszystkim.
____________________
Jesttt !!!Ale od razu mówię, że rozdział musiał taki być ponieważ następny będzie o wiele dłuższy, a dlaczego to dowiecie się już niebawem. I w ogóle przepraszam, że mi on nie wyszedł. Prawdopodobnie go usunę i zrobię inny normalnie bo .... Będę się starała dodawać rozdział przynajmniej co tydzień. Mam taką nadzieję, że będę mogła to dla was robić. Teraz w dalszych rozdziałach będzie się coś działo, i radykalnie zmieni życie Harrego i Emmy. Także POZDRAWIAM Emma xx
wtorek, 2 października 2012
...
Witajcie.... No cóż nie mam pojęcia od czego zacząć.
No dobra... Pierwszą sprawą jest to, że rozdział będzie w tym tygodniu. Mam już większość rozdziału, także teraz zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby go skończyć. Drugą sprawą jest to, że bardzo przywiązałam się do tego bloga i po prostu nie mogę tego tak zostawić. Nie chce was zawieść bo to było by głupie z mojej strony. Szczególnie, że są tu osoby które chcą to czytać z czego się bardzo ciesze.
Trzecią sprawą jest to iż mam bardzo dużo nauki, coraz więcej kartkówek, sprawdzianów, których nie mogę zawalić, jak także moich obowiązków. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie. Bo ja sobie nie mogę wybaczyć, że Was po prostu zawiodłam.
Czwartą i ostatnią sprawą jest liczba wyświetleń....
Mimo, że nie jestem "aktywna" przez dłuższy czas to i tak Wam BARDZO BARDZO dziękuję za te wyświetlenia i SŁOWA WSPARCIA!!! Bo to tak naprawdę Dzięki Wam tu jestem, a także ludziom, którzy we mnie wierzą I KATUJĄ, żebym dodała ten rozdział. Także STARAM SIĘ JAK MOGĘ...! Także trzymam kciuki żeby się udało !!!
Pozdrawiam gorąco i serdecznie,
Emma xx
piątek, 14 września 2012
Hejka
Witam Was... Nie wiem, może to będzie dobra wiadomość może nie.
Nie wiem jak dalej będzie i szczerze powiedziawszy bardzo mi jest żal, że prawdopodobnie nie będę mogła dla was pisać...
Nie będę tu mówiła z jakich powodów ale może rozdział pojawić się jutro,pojutrze albo nigdy...
Wiem, że zawiodłam większość tu osób ale po prostu nie mogę... ;(
Także jeżeli dzisiaj uda mi się coś napisać to najpóźniej pojawi się w niedziele.
Jestem Wam przeogromnie wdzięczna za to, że żeście mnie wspierali, gadaliście ze mną, pomagaliście mi !!! Tego Wam nigdy nie zapomnę.. .Także dzisiaj postaram się dać z siebie wszystko i coś napisać. Strasznie przykro mi się robi, że nie miałabym już pisać rozdziałów ;/
Przepraszam,
Emma
wtorek, 28 sierpnia 2012
Rozdział 40
Liam siedział skulony pod drzewem. Z górki roztaczał się cały widok na wyspę. Widzielimy dosłownie wszystko. Przeprawa przez morze była dosyć łatwa z tego względu, że ludzie obserwowali zachodnią część wyspy, prawdopodobnie dla tego iż tam była Grace. Na skalistą, dosyć stromą górę trzeba było sporo wysiłku. Liam co prawda bardzo dużo się wspinał, więc jemu było łatwo dostać się na górę. Gorzej było ze mną. Na szczęście trzymaliśmy się razem więc daliśmy jakoś radę.
Będąc na górze okazało się, że jest cała porośnięta przeróżnymi krzaczkami, drzewami i kwiatami. Dało nam to szansę na dobre schowanie się jak także bardzo dobrą obserwacje.
Rozglądaliśmy się wokoło gdy nagle zauważyliśmy samochód kierujący się prosto do postawionego koło naszej kryjówki, helikoptera..
Perspektywa Grace.
Samochód był zamknięty, gdy po cichu próbowałam otworzyć drzwiczki.
Moje nadzieję, na ucieczkę spełzły na niczym. Jeżeli mnie stąd wywiezie już nigdy nie zobaczę Liama.
Już nigdy nie zobaczę jego uśmiechniętej twarzy gdy mówię mu coś po cichu na ucho.
Przeznaczenie.
To właśnie mi mówił. Mówił, że zawsze będziemy razem. Kocham go całym sercem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Samochód zatrzymał się z piskiem opon. A mnie wyrzuciło na przednie siedzenie, tak że walnęłam o nie głową. Złapałam się za głowę i w tej samej chwili oślepiło mnie światło z zewnątrz. Zostałam wypchnięta z samochodu przez jednego z "ochroniarzy".
Z wszystkich stron było multum ludzi otaczających nas. Usłyszałam tylko:
-Nie rób jej krzywdy.- A zostałam pchnięta w stronę mojego porywacza, który z kolei przycisnął rękę do mojego gardła.
-Cofnijcie się, a nic jej się nie stanie.- krzyknął w stronę nadchodzących ludzi.
-Błagam..- wyszeptałam- Daj mi odejść. Wypuść mnie.
-Przymknij się.- krzyknął w moją stronę, po czym spojrzał na nich- Nie oddam jej.
-Wiesz, że nie masz żadnych szans. Wypuść...
-Nie- krzyknął.
-Adàn- powiedział mężczyzna-Wypuść ją, wiemy, że jesteś w rozsypce, że ją kochasz. Ale daj jej odejść. Jeżeli ją kochasz to ją wypuść.
-Kocham Cię- powiedział do mnie i pocałował w policzek.
Uwolnił mnie powoli z uścisku, a ja łapiąc się za szyję, i oddychając szybko, ruszyłam do nich.
-Jeżeli nie może być ze mną nie będzie z nikim!- krzyknął.
Usłyszałam strzał...
Jeden, potem drugi.
Odwróciłam się błyskawicznie. To dziwne przecież nie poczułam żadnego bólu. Mój wzrok padł na leżącą postać koło mnie.
I wtedy zamarłam.
To był Liam. Rzuciłam się w jego stronę i uklękłam. Z policzków zaczęły płynąć łzy.
-Liam... Błagam...
Odwróciłam go na plecy. Wyczułam coś mokrego. Krew.
-Błagam, nie tylko nie ty.- płacz przeszedł w szloch.
-Grace- wydusił cicho.
-Jestem tutaj. Nic ci nie będzie. Liam błagam,- jego oczy powoli zamykały się- Liam nie. Posłuchaj...
-Kocham cię Grace.
-Nie, nie zasypiaj-krzyczałam, lecz to nic nie dało.
Przed chwilką go odzyskałam, teraz znowu miałam go stracić. Nie mogłam tego znieść.
Krzyczałam, żeby coś zrobili, a ludzie odciągali mnie od niego.
Chcieli pomóc mi jak także i jemu.
Krzyczałam, żeby mnie zostawili. Na nic się to nie zdało.
Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Obejrzałam się powoli.
-Emma- zdołałam tylko powiedzieć.
Ona też płakała.
Wchodząc razem ze mną do karetki, ściskała moją dłoń.
Paręnaście godzin później.
Siedząc w poczekalni, wpatrywałam się tępo w sufit albo chodziłam w kółko po korytarzu. Emma cały czas siedziała przy mnie i mówiła, że wszystko będzie dobrze.
Wieczność czekałam na to, że wyjdzie lekarz i oznajmi mi, że Liam wyzdrowieje.
Widząc chłopaków zbliżających się do nas, poczułam jak w oczach na nowo zbierają się łzy.
Harry widząc Emmę podbiegł do niej i przytulił, powtarzając jej, że bardzo się o nią martwił i że ją kocha. Czy ja to jeszcze usłyszę od Liama?
Reszta podeszła do mnie.
-Wiem, przepraszam to wszystko przeze mnie. Gdyby nie ja to by się nic nie stało. A teraz.... a teraz- nie mogłam dokończyć zdania. Po prostu stałam tam i płakałam.
Poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie, prowadzi i siada ze mną na krześle.
-Grace ćśśś, to nie Twoja wina naprawdę.- Zayn uniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.- Życie Liama bez ciebie nie miało by sensu, gdybyś teraz odeszła, załamałby się. Nigdy nie mów, że to Twoja wina, nigdy. Uratował cię, zasłonił cię swoim ciałem bo cię kochał- w jego oczach zaszkliły się łzy. Mimo, iż sam cierpiał, potrafił zacisnąć zęby i pocieszać osobę, która także cierpiała.
-Jesteś bliską osobą dla nas i nie wyobrażamy sobie życia bez Ciebie- powiedział Niall, kładąc mi rękę na ramieniu.- Jesteś wyjątkowa- dodał Harry podchodząc z Emmą.
-Jesteśmy ze sobą związani, nie tylko tym, że jesteśmy grupą. Dla nas to coś ważniejszego- Zayn otarł mi z policzków łzy.-Kochasz Liama, a Liam kocha Ciebie. Niedługo będzie wasz ślub. Liam by nie wyznał ci miłości i nie poprosiłby ciebie o rękę gdyby cię nie kochał.
-Zawsze będziesz w naszych sercach, Grace, zawsze- odezwała się Harry- Jesteśmy rodziną.
-Przepraszam jest tu ktoś z rodziny Liama?-spytał mężczyzna w białym fartuchu. Zamarłam.
-My jesteśmy bliskimi przyjaciółmi Liama, a to- wskazał na mnie- jego narzeczona.
-Czy, czy Liam....-nie potrafiłam dokończyć. Niall wziął mnie za rękę.
-Liam przeszedł ciężką operację, dopiero po 24 godzinach będziemy mogli powiedzieć wam coś więcej.
-Jak to, przecież...- Louis zbliżył się z El do lekarza.- Przecież musicie wiedzieć coś więcej.
-Louis, proszę nie- odezwałam się cicho.- Nic ci nie da kłótnia z lekarzem.
-Grace ma rację Lou- Eleanor wzięła go za rękę.
-Dziękujemy- powiedział Zayn.
-Na prawdę bardzo mi przykro.-odezwał się.
-Czy... czy mogę go zobaczyć?- spytałam.
Westchnął.
-Dobrze.
Spojrzałam na innych.
-Idź Grace.-powiedział Niall.
-Mógłby ktoś ze mną wejść? Nie wiem czy... czy dam radę.
-Dobrze ale proszę zachować absolutną ciszę.
-Zayn?
-Jasne- uśmiechnął się i podał mi rękę.
Wchodząc do ciemnego pomieszczenia gdzie oświetlone było tylko łóżko, zobaczyłam leżącego Liama.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, gdyby nie fakt, że Zayn mnie podtrzymywał upadłabym.
-W porządku?- spytał cicho.
Nie powiedziałam nic tylko kiwnęłam głową.
Podeszłam do łóżka i wzięłam narzeczonego za rękę. Mimowolnie z oczu zaczęły płynąć łzy.
-Liam- szepnęłam.
Był podłączony do kroplówki, a także niezliczonych rurek biegnących dookoła. Sprzęt cały czas pikał, podając że stan jest stabilny.
Nawet nie wiem kiedy, a zostałam posadzona na małym fotelu, który stał nieopodal łóżka.
-Idę zawołać innych- powiedział Zayn.
Wszyscy wchodzili milcząc. Nikt nie mógł wydusić ani słowa. Zresztą co można by było powiedzieć, wiedząc, że bliska osoba mogła umrzeć ?
Wszyscy czekali w niepewności co będzie dalej?
Nigdy nie czułam się tak samotna, mimo iż koło mnie siedziało porozrzucanych po pokoju, niczym zabawki sześć osób. Siedzieli w kątach, spali albo po cichu rozmawiali. Zayn cały czas był przy mnie.
Nie opuszczał mnie ani na krok.
-Idziemy wypić kawę- Harry popatrzył na mnie i Zayna- Idziecie?
-Ja nie- powiedziałam, posyłając mu smutny uśmiech.
-Grace, kochanie musisz coś wypić albo przynajmniej zjeść- powiedział Harry do mnie.
-Nie, nic dzisiaj nie przełknę.
-I tak przyniosę ci coś-zwrócił się co Zayna- A ty?
-Ja zostanę- popatrzył na mnie znacząco, Harry pokiwał głową i wyszedł z pokoju.
-Dziękuję- odwróciłam głowę w stronę Zayna- Gdyby nie ty... nie wiem co bym teraz zrobiła.
-Nie masz za co dziękować, jesteś moją przyjaciółką. A uwierz dla mnie potrzeba dużo czasu, żeby komuś zaufać.
-Wiem, w końcu dosyć dłuższy czas mi to zajęło.
Popatrzyłam na Liama.
-On się obudzi, prawda?- wyszeptałam drżącym głosem.
-Na pewno. Grace musisz być silna. Musisz wierzyć, mieć nadzieję, że wyzdrowieje.
-Wiem ale to takie trudne, patrzeć na niego, być blisko, a nic nie móc zrobić. Bezradność jest nie do zniesienia.
-Zobaczysz jeszcze się wszystko ułoży. Liam wyzdrowieje i ....- nie słyszałam co dalej powiedział, odwróciłam głowę w stronę czegoś ciepłego co dotknęło mojej ręki. Ręka Liama ponownie dotknęła mojej. Zayn przestał mówić i wstał.
-Liam kochanie- powiedziałam, dotknęłam jego policzka- Widziałeś to?- spojrzałam na niego. Tylko pokiwał głową, zszokowany, a zarazem uradowany.
Nagle usłyszałam jednostajny dźwięk. Wtedy wiedziałam że to może oznaczać tylko jedno, serce Liama przestało bić.
Nie wiedząc kiedy pojawiły się w pokoju pielęgniarki i lekarze robiąc natychmiastową reanimację. Zayn odciągał mnie robiąc tym samym miejsce dla ratujących mojego narzeczonego. Błagam niech oni go uratują, niech zacznie oddychać pomyślałam.
Kątem oka zauważyłam wchodzących przyjaciół. Wszyscy zamarli w pół kroku.Harry który szedł trzymając picie i jedzenie o mało nie wpadł na Nialla. Przez jego ramię zobaczył co się dzieję. I w tej chwili jedzenie wraz z piciem wysunęło mu się z rąk. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to co się stało, wszyscy patrzyli się tylko w jedno miejsce. Tylko w jeden punkt.
Cały świat stanął mi przed oczami. Widziałam jak przez mgłę ciepły uśmiech ukochanego. Czułam jego oddech na szyi, jego gorące pocałunki podczas wspólnie spędzonych chwil. Jedno było pewne, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Gdy nie ma jego nie ma też mnie. Już wiedziałam co zrobić.
I wtedy usłyszałam pikanie, ciche niczym szum wiatru. Żyje, powiedziałam w myślach. Żyje. Miałam ochotę wykrzyczeć to całemu światu.
Przenigdy nie czułam się tak szczęśliwa.
Od tamtego czasu minęło 21 godzin, nadal czuwałam nad Liamem, a Zayn wiernie dotrzymywał mi towarzystwa.
Wszyscy uparli się tak samo jak ja, że nigdzie się nie wybierają.
-Emmo, Eleanor, Grace musicie odpocząć naprawdę się wykończycie- powiedział po raz kolejny Harry.- My tu będziemy cały czas. Gdy tylko się coś zmieni od razu was o tym powiadomimy.
-Nigdzie nie pójdę- powiedziała Emma.
-Ja także- dodała El.
Tylko ja się nie odzywałam od jakiegoś czasu. To wszystko zaczęło mnie męczyć. Chciałam być ciągle z Liamem. Nie ważne czy byłam zmęczona. Chciałam być przy nim gdy się obudzi. Tylko to było dla mnie najważniejsze. Reszta się nie liczyła.
Harry przyniósł mi na nowo kawę i jedzenie ale dotąd nie tknęłam nic.
-Możecie już przestać ? Jeżeli będziemy chciały to pójdziemy, wiem bardzo dobrze, że sie o nas troszczycie ale naprawdę umiemy zadbać o siebie- powiedziała Eleanor już u kresu wytrzymałości.
-Ale...- powiedział Louis.
-Możecie przestać się kłócić?- powiedział Niall.- Każdy z nas jest wykończony dla tego działamy już sobie na nerwy, więc...
-Liam?- przerwałam Niallerowi w połowie zdania. Ręka Liama zacisnęła się na mojej.
Po chwili powieki uniosły się do góry.
-Grace.- powiedział.- Moja kochana Grace.
-Liam- po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Uniósł rękę i dotknął mojego policzka tym samym pozbywając się łzy.
-Nie płacz- uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
Rozejrzał się.
-Gdzie ja jestem?-spytał.
-W szpitalu. Miałeś bardzo ciężką operację. Teraz najważniejsze jest to, że się obudziłeś.
-Tęskniliśmy za Tobą- odezwał się Louis. Wokół łóżka stali wszyscy uśmiechając się.-Ale nam zrobiłeś stracha. Już nigdy więcej tego nie rób.
Liam uśmiechnął się.
-Aż tak było źle?
-Drugi raz myślałam, że cię stracę- odezwałam się- Dobrze widzieć, że jesteś teraz tu z nami. Tak się baliśmy.
-Przepraszam- wkroczył lekarz- Możecie na chwileczkę wyjść ?
Muszę przebadać pana Payne.
Chciałam ruszyć do drzwi ale Liam przyciągnął mnie do siebie i złożył soczysty pocałunek.
Zarumieniona i szczęśliwa wyszłam z pokoju.
Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do Zayna i przytuliłam go.
-Dziękuję. Wiem, że się powtarzam ale dziękuję za wszystko. Jestem Twoją dłużniczką- wyszeptałam.
-Każdy przyjaciel by to zrobił- wyszeptał w odpowiedzi.
-Ale w tej chwili ty byłeś tutaj i mi pomogłeś.
Odsunęłam się od niego i poszłam do reszty, żeby im też podziękować.
Gdy lekarz wychodząc powiedział nam, że wyzdrowieje wleciałam do pokoju z impętem.
-Stało się coś?- powiedział zaskoczony Liam.
-To- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
_____________________________
Wybaczcie, że tak długo dodawałam rozdział ale po prostu nie miałam weny, że tak powiem.
Specjalne podziękowania należą się mojemu przyjacielowi, który bardzo mi pomógł pisać ten rozdział. Dzięki Tobie spoglądam na to jeszcze z innej perspektywy. Także no cóż mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Także do zobaczenia ;*
Emma xx
Będąc na górze okazało się, że jest cała porośnięta przeróżnymi krzaczkami, drzewami i kwiatami. Dało nam to szansę na dobre schowanie się jak także bardzo dobrą obserwacje.
Rozglądaliśmy się wokoło gdy nagle zauważyliśmy samochód kierujący się prosto do postawionego koło naszej kryjówki, helikoptera..
Perspektywa Grace.
Samochód był zamknięty, gdy po cichu próbowałam otworzyć drzwiczki.
Moje nadzieję, na ucieczkę spełzły na niczym. Jeżeli mnie stąd wywiezie już nigdy nie zobaczę Liama.
Już nigdy nie zobaczę jego uśmiechniętej twarzy gdy mówię mu coś po cichu na ucho.
Przeznaczenie.
To właśnie mi mówił. Mówił, że zawsze będziemy razem. Kocham go całym sercem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Samochód zatrzymał się z piskiem opon. A mnie wyrzuciło na przednie siedzenie, tak że walnęłam o nie głową. Złapałam się za głowę i w tej samej chwili oślepiło mnie światło z zewnątrz. Zostałam wypchnięta z samochodu przez jednego z "ochroniarzy".
Z wszystkich stron było multum ludzi otaczających nas. Usłyszałam tylko:
-Nie rób jej krzywdy.- A zostałam pchnięta w stronę mojego porywacza, który z kolei przycisnął rękę do mojego gardła.
-Cofnijcie się, a nic jej się nie stanie.- krzyknął w stronę nadchodzących ludzi.
-Błagam..- wyszeptałam- Daj mi odejść. Wypuść mnie.
-Przymknij się.- krzyknął w moją stronę, po czym spojrzał na nich- Nie oddam jej.
-Wiesz, że nie masz żadnych szans. Wypuść...
-Nie- krzyknął.
-Adàn- powiedział mężczyzna-Wypuść ją, wiemy, że jesteś w rozsypce, że ją kochasz. Ale daj jej odejść. Jeżeli ją kochasz to ją wypuść.
-Kocham Cię- powiedział do mnie i pocałował w policzek.
Uwolnił mnie powoli z uścisku, a ja łapiąc się za szyję, i oddychając szybko, ruszyłam do nich.
-Jeżeli nie może być ze mną nie będzie z nikim!- krzyknął.
Usłyszałam strzał...
Jeden, potem drugi.
Odwróciłam się błyskawicznie. To dziwne przecież nie poczułam żadnego bólu. Mój wzrok padł na leżącą postać koło mnie.
I wtedy zamarłam.
To był Liam. Rzuciłam się w jego stronę i uklękłam. Z policzków zaczęły płynąć łzy.
-Liam... Błagam...
Odwróciłam go na plecy. Wyczułam coś mokrego. Krew.
-Błagam, nie tylko nie ty.- płacz przeszedł w szloch.
-Grace- wydusił cicho.
-Jestem tutaj. Nic ci nie będzie. Liam błagam,- jego oczy powoli zamykały się- Liam nie. Posłuchaj...
-Kocham cię Grace.
-Nie, nie zasypiaj-krzyczałam, lecz to nic nie dało.
Przed chwilką go odzyskałam, teraz znowu miałam go stracić. Nie mogłam tego znieść.
Krzyczałam, żeby coś zrobili, a ludzie odciągali mnie od niego.
Chcieli pomóc mi jak także i jemu.
Krzyczałam, żeby mnie zostawili. Na nic się to nie zdało.
Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Obejrzałam się powoli.
-Emma- zdołałam tylko powiedzieć.
Ona też płakała.
Wchodząc razem ze mną do karetki, ściskała moją dłoń.
Paręnaście godzin później.
Siedząc w poczekalni, wpatrywałam się tępo w sufit albo chodziłam w kółko po korytarzu. Emma cały czas siedziała przy mnie i mówiła, że wszystko będzie dobrze.
Wieczność czekałam na to, że wyjdzie lekarz i oznajmi mi, że Liam wyzdrowieje.
Widząc chłopaków zbliżających się do nas, poczułam jak w oczach na nowo zbierają się łzy.
Harry widząc Emmę podbiegł do niej i przytulił, powtarzając jej, że bardzo się o nią martwił i że ją kocha. Czy ja to jeszcze usłyszę od Liama?
Reszta podeszła do mnie.
-Wiem, przepraszam to wszystko przeze mnie. Gdyby nie ja to by się nic nie stało. A teraz.... a teraz- nie mogłam dokończyć zdania. Po prostu stałam tam i płakałam.
Poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie, prowadzi i siada ze mną na krześle.
-Grace ćśśś, to nie Twoja wina naprawdę.- Zayn uniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.- Życie Liama bez ciebie nie miało by sensu, gdybyś teraz odeszła, załamałby się. Nigdy nie mów, że to Twoja wina, nigdy. Uratował cię, zasłonił cię swoim ciałem bo cię kochał- w jego oczach zaszkliły się łzy. Mimo, iż sam cierpiał, potrafił zacisnąć zęby i pocieszać osobę, która także cierpiała.
-Jesteś bliską osobą dla nas i nie wyobrażamy sobie życia bez Ciebie- powiedział Niall, kładąc mi rękę na ramieniu.- Jesteś wyjątkowa- dodał Harry podchodząc z Emmą.
-Jesteśmy ze sobą związani, nie tylko tym, że jesteśmy grupą. Dla nas to coś ważniejszego- Zayn otarł mi z policzków łzy.-Kochasz Liama, a Liam kocha Ciebie. Niedługo będzie wasz ślub. Liam by nie wyznał ci miłości i nie poprosiłby ciebie o rękę gdyby cię nie kochał.
-Zawsze będziesz w naszych sercach, Grace, zawsze- odezwała się Harry- Jesteśmy rodziną.
-Przepraszam jest tu ktoś z rodziny Liama?-spytał mężczyzna w białym fartuchu. Zamarłam.
-My jesteśmy bliskimi przyjaciółmi Liama, a to- wskazał na mnie- jego narzeczona.
-Czy, czy Liam....-nie potrafiłam dokończyć. Niall wziął mnie za rękę.
-Liam przeszedł ciężką operację, dopiero po 24 godzinach będziemy mogli powiedzieć wam coś więcej.
-Jak to, przecież...- Louis zbliżył się z El do lekarza.- Przecież musicie wiedzieć coś więcej.
-Louis, proszę nie- odezwałam się cicho.- Nic ci nie da kłótnia z lekarzem.
-Grace ma rację Lou- Eleanor wzięła go za rękę.
-Dziękujemy- powiedział Zayn.
-Na prawdę bardzo mi przykro.-odezwał się.
-Czy... czy mogę go zobaczyć?- spytałam.
Westchnął.
-Dobrze.
Spojrzałam na innych.
-Idź Grace.-powiedział Niall.
-Mógłby ktoś ze mną wejść? Nie wiem czy... czy dam radę.
-Dobrze ale proszę zachować absolutną ciszę.
-Zayn?
-Jasne- uśmiechnął się i podał mi rękę.
Wchodząc do ciemnego pomieszczenia gdzie oświetlone było tylko łóżko, zobaczyłam leżącego Liama.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, gdyby nie fakt, że Zayn mnie podtrzymywał upadłabym.
-W porządku?- spytał cicho.
Nie powiedziałam nic tylko kiwnęłam głową.
Podeszłam do łóżka i wzięłam narzeczonego za rękę. Mimowolnie z oczu zaczęły płynąć łzy.
-Liam- szepnęłam.
Był podłączony do kroplówki, a także niezliczonych rurek biegnących dookoła. Sprzęt cały czas pikał, podając że stan jest stabilny.
Nawet nie wiem kiedy, a zostałam posadzona na małym fotelu, który stał nieopodal łóżka.
-Idę zawołać innych- powiedział Zayn.
Wszyscy wchodzili milcząc. Nikt nie mógł wydusić ani słowa. Zresztą co można by było powiedzieć, wiedząc, że bliska osoba mogła umrzeć ?
Wszyscy czekali w niepewności co będzie dalej?
Nigdy nie czułam się tak samotna, mimo iż koło mnie siedziało porozrzucanych po pokoju, niczym zabawki sześć osób. Siedzieli w kątach, spali albo po cichu rozmawiali. Zayn cały czas był przy mnie.
Nie opuszczał mnie ani na krok.
-Idziemy wypić kawę- Harry popatrzył na mnie i Zayna- Idziecie?
-Ja nie- powiedziałam, posyłając mu smutny uśmiech.
-Grace, kochanie musisz coś wypić albo przynajmniej zjeść- powiedział Harry do mnie.
-Nie, nic dzisiaj nie przełknę.
-I tak przyniosę ci coś-zwrócił się co Zayna- A ty?
-Ja zostanę- popatrzył na mnie znacząco, Harry pokiwał głową i wyszedł z pokoju.
-Dziękuję- odwróciłam głowę w stronę Zayna- Gdyby nie ty... nie wiem co bym teraz zrobiła.
-Nie masz za co dziękować, jesteś moją przyjaciółką. A uwierz dla mnie potrzeba dużo czasu, żeby komuś zaufać.
-Wiem, w końcu dosyć dłuższy czas mi to zajęło.
Popatrzyłam na Liama.
-On się obudzi, prawda?- wyszeptałam drżącym głosem.
-Na pewno. Grace musisz być silna. Musisz wierzyć, mieć nadzieję, że wyzdrowieje.
-Wiem ale to takie trudne, patrzeć na niego, być blisko, a nic nie móc zrobić. Bezradność jest nie do zniesienia.
-Zobaczysz jeszcze się wszystko ułoży. Liam wyzdrowieje i ....- nie słyszałam co dalej powiedział, odwróciłam głowę w stronę czegoś ciepłego co dotknęło mojej ręki. Ręka Liama ponownie dotknęła mojej. Zayn przestał mówić i wstał.
-Liam kochanie- powiedziałam, dotknęłam jego policzka- Widziałeś to?- spojrzałam na niego. Tylko pokiwał głową, zszokowany, a zarazem uradowany.
Nagle usłyszałam jednostajny dźwięk. Wtedy wiedziałam że to może oznaczać tylko jedno, serce Liama przestało bić.
Nie wiedząc kiedy pojawiły się w pokoju pielęgniarki i lekarze robiąc natychmiastową reanimację. Zayn odciągał mnie robiąc tym samym miejsce dla ratujących mojego narzeczonego. Błagam niech oni go uratują, niech zacznie oddychać pomyślałam.
Kątem oka zauważyłam wchodzących przyjaciół. Wszyscy zamarli w pół kroku.Harry który szedł trzymając picie i jedzenie o mało nie wpadł na Nialla. Przez jego ramię zobaczył co się dzieję. I w tej chwili jedzenie wraz z piciem wysunęło mu się z rąk. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to co się stało, wszyscy patrzyli się tylko w jedno miejsce. Tylko w jeden punkt.
Cały świat stanął mi przed oczami. Widziałam jak przez mgłę ciepły uśmiech ukochanego. Czułam jego oddech na szyi, jego gorące pocałunki podczas wspólnie spędzonych chwil. Jedno było pewne, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Gdy nie ma jego nie ma też mnie. Już wiedziałam co zrobić.
I wtedy usłyszałam pikanie, ciche niczym szum wiatru. Żyje, powiedziałam w myślach. Żyje. Miałam ochotę wykrzyczeć to całemu światu.
Przenigdy nie czułam się tak szczęśliwa.
Od tamtego czasu minęło 21 godzin, nadal czuwałam nad Liamem, a Zayn wiernie dotrzymywał mi towarzystwa.
Wszyscy uparli się tak samo jak ja, że nigdzie się nie wybierają.
-Emmo, Eleanor, Grace musicie odpocząć naprawdę się wykończycie- powiedział po raz kolejny Harry.- My tu będziemy cały czas. Gdy tylko się coś zmieni od razu was o tym powiadomimy.
-Nigdzie nie pójdę- powiedziała Emma.
-Ja także- dodała El.
Tylko ja się nie odzywałam od jakiegoś czasu. To wszystko zaczęło mnie męczyć. Chciałam być ciągle z Liamem. Nie ważne czy byłam zmęczona. Chciałam być przy nim gdy się obudzi. Tylko to było dla mnie najważniejsze. Reszta się nie liczyła.
Harry przyniósł mi na nowo kawę i jedzenie ale dotąd nie tknęłam nic.
-Możecie już przestać ? Jeżeli będziemy chciały to pójdziemy, wiem bardzo dobrze, że sie o nas troszczycie ale naprawdę umiemy zadbać o siebie- powiedziała Eleanor już u kresu wytrzymałości.
-Ale...- powiedział Louis.
-Możecie przestać się kłócić?- powiedział Niall.- Każdy z nas jest wykończony dla tego działamy już sobie na nerwy, więc...
-Liam?- przerwałam Niallerowi w połowie zdania. Ręka Liama zacisnęła się na mojej.
Po chwili powieki uniosły się do góry.
-Grace.- powiedział.- Moja kochana Grace.
-Liam- po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Uniósł rękę i dotknął mojego policzka tym samym pozbywając się łzy.
-Nie płacz- uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
Rozejrzał się.
-Gdzie ja jestem?-spytał.
-W szpitalu. Miałeś bardzo ciężką operację. Teraz najważniejsze jest to, że się obudziłeś.
-Tęskniliśmy za Tobą- odezwał się Louis. Wokół łóżka stali wszyscy uśmiechając się.-Ale nam zrobiłeś stracha. Już nigdy więcej tego nie rób.
Liam uśmiechnął się.
-Aż tak było źle?
-Drugi raz myślałam, że cię stracę- odezwałam się- Dobrze widzieć, że jesteś teraz tu z nami. Tak się baliśmy.
-Przepraszam- wkroczył lekarz- Możecie na chwileczkę wyjść ?
Muszę przebadać pana Payne.
Chciałam ruszyć do drzwi ale Liam przyciągnął mnie do siebie i złożył soczysty pocałunek.
Zarumieniona i szczęśliwa wyszłam z pokoju.
Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do Zayna i przytuliłam go.
-Dziękuję. Wiem, że się powtarzam ale dziękuję za wszystko. Jestem Twoją dłużniczką- wyszeptałam.
-Każdy przyjaciel by to zrobił- wyszeptał w odpowiedzi.
-Ale w tej chwili ty byłeś tutaj i mi pomogłeś.
Odsunęłam się od niego i poszłam do reszty, żeby im też podziękować.
Gdy lekarz wychodząc powiedział nam, że wyzdrowieje wleciałam do pokoju z impętem.
-Stało się coś?- powiedział zaskoczony Liam.
-To- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
_____________________________
Wybaczcie, że tak długo dodawałam rozdział ale po prostu nie miałam weny, że tak powiem.
Specjalne podziękowania należą się mojemu przyjacielowi, który bardzo mi pomógł pisać ten rozdział. Dzięki Tobie spoglądam na to jeszcze z innej perspektywy. Także no cóż mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Także do zobaczenia ;*
Emma xx
środa, 22 sierpnia 2012
Witam Kochani
Po dłuższej przerwie witam was wszystkich serdecznie !
Tak więc, rozdział powinien być już niedługo także, jest ok.
Ku mojej radości dołączyły do nas nowe osoby które gorąco witam ! ;*
Także na szczęście nie sprawdziły się moje najgorsze obawy.
No cóż mogę więcej powiedzieć.
Wakacje się udały !
Chociaż jeszcze nie koniec xd
No mam nadzieję, że nie będę wam truła tak jak wcześniej.
Tak więc jeszcze raz witam i Pozdrawiam serdecznie
Emma xx
Tak więc, rozdział powinien być już niedługo także, jest ok.
Ku mojej radości dołączyły do nas nowe osoby które gorąco witam ! ;*
Także na szczęście nie sprawdziły się moje najgorsze obawy.
No cóż mogę więcej powiedzieć.
Wakacje się udały !
Chociaż jeszcze nie koniec xd
No mam nadzieję, że nie będę wam truła tak jak wcześniej.
Tak więc jeszcze raz witam i Pozdrawiam serdecznie
Emma xx
poniedziałek, 23 lipca 2012
Rozdział 39
Perspektywa Emmy.
-Co on robi?!- starałam się mówić spokojnie ale nie za bardzo mi to wychodziło, ponieważ Liam pędził jak szalony. Jechaliśmy za nim, a raczej pędziliśmy. Na liczniku było 110km/h, a on ciągle przyśpieszał. - Przecież on się zabiję jak nie zwolni.
W tej chwili gwałtownie skręcił w prawo, pisk opon zagłuszył mój wrzask gdy o mały włos nie zderzył się z nadjeżdżającym tirem.
W końcu po 20 minutach z piskiem opon zatrzymał się obok pięknego białego domu.
Nim zdążyliśmy wyjść z samochodu on już był w środku.
Podążając za krzykiem Liama, doszliśmy do tarasu.
-Jak to do cholery nie wiesz gdzie on jest ? Przecież ostatnio śledziłeś go.
-Tak ale był w domu przez ostatnie miesiące, a potem wyjechał po prostu rozpłynął się w powietrzu. On wiedział, że go śledzimy, miał podsłuch wszędzie, w waszym domu, na komórkach, kamery były we wszystkich pokojach.
Liam nie patrząc na nas opadł ciężko na sofę i schował twarz w dłoniach.
Podeszłam do niego i usiadłam koło niego. Moje serce było przepełnione bólem. Liam wtulił się we mnie, czułam jak wstrząsają nim dreszcze, płakał.
-Liam- głos mi zadrżał, ja także nie mogłam powstrzymać łez, które ciurkiem płynęły mi po policzkach.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Musisz być silny, wtedy szybciej znajdziemy Grace.
Nie odezwał się w ogóle.
Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po ramieniu. To był Harry. Popatrzyłam na niego zaczerwionymi od płaczu oczami.
Palcami zaczął ścierać łzy z moich policzków. Wziął moją rękę i pocałował. Powiedział bezgłośne kocham cię i odwrócił się ode mnie.
-Możemy przejść do drugiego pokoju?- spytał detektywa. Ten tylko skinął głową i poszedł do sąsiedniego pokoju.
Zostaliśmy sami. Tylko Liam i ja.
-Musisz być silny. Dla niej. Błagam Liam.- powiedziałam.
Oderwał się ode mnie.
-Kochasz ją?
-Co to za pytanie. Oczywiście, że ją kocham Liam. Jest dla mnie jak siostra i zawsze będzie.
-Musisz mi pomóc.-patrzył mi w oczy. On coś wie. Widzę to w jego oczach.
-Dobrze.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do drzwi wyjściowych.
Harry wybacz pomyślałam i wyszłam na świeże powietrze z Liamem.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Liam przez wzgląd na to, że ma pasażera, jechał przepisowo.
-Gdy on śledził nas ja śledziłem jego. Przyłapałem go gdy wkładał liścik do kurtki Grace. Wziąłem go. Nie chciałem, żeby się znowu załamała. Przecież to były zaręczyny, a ona była taka szczęśliwa. Podał adres jej i zagroził, żeby nikomu nie pokazywała. Tu popełnił błąd.
-Wiesz, gdzie ona jest?
-Tak.
-Jadę z Tobą.
-Nie, Emma już tyle dla mnie zrobiłaś. Chcę, żebyś mi pomogła trzymać chłopaków z dala od tego.
-Za późno Liam. Nie wysiądę ani nie opuszczę cie ani na krok. Wybrałeś nie właściwą osobę. Znajdę sposób, żeby za tobą podążyć. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego. Za bardzo jesteście dla mnie ważni.
-Nie...
- W taki razie dzwonię po Harrego.
-Dobra.... nie. Emmo ja...
-Liam, jadę z Tobą. Nie zostawię cie.
Potrząsnął głową.
-Dobrze. Ale bądź cały czas koło mnie dobrze?
-Dobrze.
-A jak poproszę cie, żebyś została lub cokolwiek innego, zrobisz to tak?
-Dobrze.
-Dzwoń na policję, niech jadą na wyspę, mają...
-Oni są na wyspie?
-Tak.
-Cholera jasna -krzyknęłam.
-Co?
-On spełnia wszystkie jej marzenia. Założę się, że będzie chciał ją zabrać do... O nie- powiedziałam.
-Emmo, mów-ponaglił mnie Liam.
-On będzie ją chciał stąd wywieść Liam. Mówił jej, że kocha i sprawi, żeby była bezpieczna i szczęśliwa przy jego boku. Więc będzie spełniał jej marzenia. Przy najmniej tak sądzę. Jej marzeniem było spędzić chociażby jedna noc z ukochanym na wyspie, to jest pierwsze, drugie wyjazd za granicę. Nie wiem jak ty ale ja sądzę, że on to będzie chciał zrobić. Nie wiem jeszcze jak ale jeżeli ma wpływy, a ma, to Grace wsiądzie do jego prywatnego samolotu, czy tego będzie chciała czy nie. A wtedy...
-Nie kończ- jadąc Liam szukał coś ręką w schowku. Okazało się, że to komórka.
-To telefon Grace- powiedziałam- Ale skąd ? Przecież Grace miała go zawsze przy sobie.
-To nie jest komórka Grace.
-Ale przecież....
-Jej komórka miała wypisane moje imię z tyłu. A tu tego nie ma.- powiedział.
-W takim razie...
-Tak w takim razie ktoś go podrzucił. Wiadomo, żebyśmy się nie skapnęli. Przecież to telefon Grace. Nikt na niego nie będzie zwracał uwagi. I kolejna pomyłka faceta.- Jeżeli ją porwał to znaczy, że jest na tej wyspie. Musi być.
Perspektywa Grace.
Byłam zmęczona, zziębnięta i nie mogłam się ruszyć.
Podczas biegu potknęłam się i upadłam.
Było mi już wszystko jedno czy mnie znajdzie.
Tak bardzo chciałam poczuć bliskość Liama, a co teraz z nami będzie?
Jak mnie wywiezie z kraju wtedy możliwe, że nie zobaczę już nigdy Liama. Tak ma wyglądać moje życie ? Być ciągle zamknięta w jakieś pułapce niczym tygrys w klatce?
Nie mów tak pocieszałam się w myślach. Liam cię odnajdzie. Pamiętasz co ci powiedział? Nigdy cie nie opuści. "Nawet gdyby miało nas dzielić tysiące kilometrów zawsze będę przy Tobie. Zawsze."
Co z tego, że jest jak nie mogę go nawet przytulić?
Przymknęłam powieki.
Jeżeli mam z nim być muszę coś zrobić. Musze uciec, wstać i uciec. Chcąc to zrobić musiałam się podnieść ale nogi odmówiły posłuszeństwa.
Usłyszałam ciche kroki. Otworzyłam oczy. Słońce raziło, więc szybko je zamknęłam. Która to może być godzina? Miałam wrażenie, że dopiero minęło 10 minut. A nie parę godzin.
Ktoś podniósł mnie z ziemi. Chciałam powiedzieć, żeby mnie zostawił, żeby dał mi tu umrzeć. Moje myśli były niczym wzburzona fala, rzucająca pływającym żaglowcem zagubionym przez sztorm.
Otworzyłam oczy. Byłam w tym samym pokoju. Tym razem okno było zamknięte przez zewnętrzne drewniane drzwiczki.
Schowałam twarz w dłoniach. Ile jeszcze? Ale zaraz kto mnie tu przyniósł?
Myślałam, że tam umrę. Że już nigdy nie spotkam Liama.
Usłyszałam kroki, a po chwili otworzyły się drzwi. Nawet nie podniosłam głowy. Nie chciałam zobaczyć kto to jest. Po prostu chciałam zostać sama.
Nie obchodziło mnie to w ogóle.
-Ubieraj się- usłyszałam męski głos.
Nie ruszyłam się ani o milimetr.
-Wyjeżdżamy.- powiedział mężczyzna i rzucił we mnie ubraniami- Albo ubierzesz się sama albo zrobię to ja,a wtedy nie będzie to takie przyjemne.
-A idź do diabła- powiedziałam.
Poczułam dłoń na ramieniu, a po chwili oddech na policzku.
-Ja nie żartuje, szef powiedział wyraźnie. Ubierz się, a nic ci się nie stanie ze strony innych. Ja nie jestem od bicia ale są tu ludzie, którzy bardzo to lubią.
Spojrzałam na niego.
-Dlaczego to robisz?
Odwrócił wzrok.
-Bo tylko ja mogę ich powstrzymać no i szef.
-A ty ? Kim jesteś, że cię słuchają.
-Jego... bratem.
-Co?- odsunęłam się od niego.
-Nie masz się czego bać z mojej strony ale z brata. To już trzeba być ostrożniejszym.
-Dlaczego on to robi?
-Nie mogę ci tego zdradzić ale wiedz jedno on cię kocha i nie zostawi tego tak. Albo będziesz mu posłuszna albo ucieknij stąd jak najdalej.
-A pomożesz mi ?
-Nie, nie mogę brata tak zostawić.
-W takim razie jak to zrobię- szepnęłam.
-Twój chłopak tu jest- powiedział.
-Liam, ale jak? Przecież. Co mu zrobiliście- krzyknęłam.
Zatkał mi dłonią usta.
-Oni tego nie wiedzą ale ja wiem. Wtedy byłem na straży.
-Dlaczego go nie wydałeś ?
-Ponieważ ja też wierze w prawdziwą miłość, a jeżeli on tu jest to cię bardzo kocha. Mój brat jest chory. Myśli, że jak się zakochał w tobie to może wszystko ale to nie prawda dla tego nie chcę, żebyś była z nim.
Nie chodzi tu o Ciebie ale o niego. Nie chcę się leczyć, a tego potrzebuje. Ma pieniądze więc także ma znajomości. A jeżeli dzisiaj cię stąd wywiezie to już nie wrócisz.
-Więc jak mam to zrobić? Jak mam uciec?
Westchnął.
-Podobno ktoś zadzwonił po policję, więc ...- uśmiechnął się smutno.
-A co będzie z Tobą ?
-Uciekniemy. O nas nie ma się co martwić. Przyjechałem tu na parę dni. I cię znalazłem, jak leżałaś. Myślałem, że nie żyjesz. Ale na szczęście przyszedłem w porę.
-Gdzie jest Liam?
-Gdzieś na wyspie. Nie mam pojęcia dokładnie gdzie ale jest tam z dziewczyną.
-Co? Wpakował w to wszystko Emmę.
-Kim jest Emma?
-Jest dziewczyną mojego kuzyna i moją przyjaciółką.
-W takim razie uważajcie na siebie-powiedział i wstał.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Podziękujesz mi jak będziesz wolna.- wyszedł.
Ubrałam się jak kazał i czekałam na niego.
W końcu usłyszałam kroki na schodach. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Adàn. Mimowolnie zadrżałam.
-Czas już.- powiedział i podszedł do mnie.
-Dlaczego to robisz?-spytałam.-Dlaczego psujesz mój związek.
-Nie zadawaj pytań tylko chodź.
-Jeżeli mnie tak kochasz to mi to powiedz, a nie zachowujesz się jak tchórz.- wyrwałam mu się.
Podszedł do mnie i zmusił bym na niego popatrzyła.
-Kocham Cię.- powiedział po czym pocałował mnie. A raczej wymusił na mnie pocałunek. Próbowałam się wyrwać lecz na nic to się zdało.
W końcu oderwał się ode mnie.
-Ja nie kocham ciebie.
W tej chwili dostałam ręką w twarz. Upadłam na podłogę.
Dotknęłam rozciętej wargi. Z nosa zaczęła lecieć krew.
Popatrzyłam na niego.
-Jesteś podły. Damski bokser-powiedziałam przez łzy.
-Łzy nic ci nie pomogą. Chodź- siłą ciągnął mnie przez korytarz do drzwi wyjściowych, żeby potem wepchnąć mnie do samochodu.
W środku siedział on z dwoma uzbrojonymi facetami.
-Gdzie mnie wieziesz?-spytałam cicho.
-Żeby spełnić Twoje marzenia- powiedział po czym uśmiechnął się.
Się tak zachowywał jakby ostatnich minut w ogóle nie było.
Przeraziłam się, musiałam jakoś stąd uciec. Ale jak?
__________________________
Kompletnie nie mam weny ;/ Będę chyba niedługo płakała nad tym blogiem albo go po prostu usunę bo już nie mogę ;(
Tak, tak znienawidziliście mnie. Rozdziały miały być częściej, a są coraz rzadziej. 27 wyjeżdżam za granicę, więc będę musiała go zawiesić już 26. Nie powiem kiedy dodam następny bo po prostu nie wiem czy cokolwiek napiszę. A nie chcę wam obiecywać zbyt wiele.
Nie mam pojęcia czy tam będzie net, a nawet gdyby był to prawdopodobnie nie miałabym go kiedy dodać, tak więc jestem zmuszona go zawiesić.
Bardzo ale to bardzo Was przepraszam...
Emma xx
-Co on robi?!- starałam się mówić spokojnie ale nie za bardzo mi to wychodziło, ponieważ Liam pędził jak szalony. Jechaliśmy za nim, a raczej pędziliśmy. Na liczniku było 110km/h, a on ciągle przyśpieszał. - Przecież on się zabiję jak nie zwolni.
W tej chwili gwałtownie skręcił w prawo, pisk opon zagłuszył mój wrzask gdy o mały włos nie zderzył się z nadjeżdżającym tirem.
W końcu po 20 minutach z piskiem opon zatrzymał się obok pięknego białego domu.
Nim zdążyliśmy wyjść z samochodu on już był w środku.
Podążając za krzykiem Liama, doszliśmy do tarasu.
-Jak to do cholery nie wiesz gdzie on jest ? Przecież ostatnio śledziłeś go.
-Tak ale był w domu przez ostatnie miesiące, a potem wyjechał po prostu rozpłynął się w powietrzu. On wiedział, że go śledzimy, miał podsłuch wszędzie, w waszym domu, na komórkach, kamery były we wszystkich pokojach.
Liam nie patrząc na nas opadł ciężko na sofę i schował twarz w dłoniach.
Podeszłam do niego i usiadłam koło niego. Moje serce było przepełnione bólem. Liam wtulił się we mnie, czułam jak wstrząsają nim dreszcze, płakał.
-Liam- głos mi zadrżał, ja także nie mogłam powstrzymać łez, które ciurkiem płynęły mi po policzkach.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Musisz być silny, wtedy szybciej znajdziemy Grace.
Nie odezwał się w ogóle.
Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po ramieniu. To był Harry. Popatrzyłam na niego zaczerwionymi od płaczu oczami.
Palcami zaczął ścierać łzy z moich policzków. Wziął moją rękę i pocałował. Powiedział bezgłośne kocham cię i odwrócił się ode mnie.
-Możemy przejść do drugiego pokoju?- spytał detektywa. Ten tylko skinął głową i poszedł do sąsiedniego pokoju.
Zostaliśmy sami. Tylko Liam i ja.
-Musisz być silny. Dla niej. Błagam Liam.- powiedziałam.
Oderwał się ode mnie.
-Kochasz ją?
-Co to za pytanie. Oczywiście, że ją kocham Liam. Jest dla mnie jak siostra i zawsze będzie.
-Musisz mi pomóc.-patrzył mi w oczy. On coś wie. Widzę to w jego oczach.
-Dobrze.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do drzwi wyjściowych.
Harry wybacz pomyślałam i wyszłam na świeże powietrze z Liamem.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Liam przez wzgląd na to, że ma pasażera, jechał przepisowo.
-Gdy on śledził nas ja śledziłem jego. Przyłapałem go gdy wkładał liścik do kurtki Grace. Wziąłem go. Nie chciałem, żeby się znowu załamała. Przecież to były zaręczyny, a ona była taka szczęśliwa. Podał adres jej i zagroził, żeby nikomu nie pokazywała. Tu popełnił błąd.
-Wiesz, gdzie ona jest?
-Tak.
-Jadę z Tobą.
-Nie, Emma już tyle dla mnie zrobiłaś. Chcę, żebyś mi pomogła trzymać chłopaków z dala od tego.
-Za późno Liam. Nie wysiądę ani nie opuszczę cie ani na krok. Wybrałeś nie właściwą osobę. Znajdę sposób, żeby za tobą podążyć. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego. Za bardzo jesteście dla mnie ważni.
-Nie...
- W taki razie dzwonię po Harrego.
-Dobra.... nie. Emmo ja...
-Liam, jadę z Tobą. Nie zostawię cie.
Potrząsnął głową.
-Dobrze. Ale bądź cały czas koło mnie dobrze?
-Dobrze.
-A jak poproszę cie, żebyś została lub cokolwiek innego, zrobisz to tak?
-Dobrze.
-Dzwoń na policję, niech jadą na wyspę, mają...
-Oni są na wyspie?
-Tak.
-Cholera jasna -krzyknęłam.
-Co?
-On spełnia wszystkie jej marzenia. Założę się, że będzie chciał ją zabrać do... O nie- powiedziałam.
-Emmo, mów-ponaglił mnie Liam.
-On będzie ją chciał stąd wywieść Liam. Mówił jej, że kocha i sprawi, żeby była bezpieczna i szczęśliwa przy jego boku. Więc będzie spełniał jej marzenia. Przy najmniej tak sądzę. Jej marzeniem było spędzić chociażby jedna noc z ukochanym na wyspie, to jest pierwsze, drugie wyjazd za granicę. Nie wiem jak ty ale ja sądzę, że on to będzie chciał zrobić. Nie wiem jeszcze jak ale jeżeli ma wpływy, a ma, to Grace wsiądzie do jego prywatnego samolotu, czy tego będzie chciała czy nie. A wtedy...
-Nie kończ- jadąc Liam szukał coś ręką w schowku. Okazało się, że to komórka.
-To telefon Grace- powiedziałam- Ale skąd ? Przecież Grace miała go zawsze przy sobie.
-To nie jest komórka Grace.
-Ale przecież....
-Jej komórka miała wypisane moje imię z tyłu. A tu tego nie ma.- powiedział.
-W takim razie...
-Tak w takim razie ktoś go podrzucił. Wiadomo, żebyśmy się nie skapnęli. Przecież to telefon Grace. Nikt na niego nie będzie zwracał uwagi. I kolejna pomyłka faceta.- Jeżeli ją porwał to znaczy, że jest na tej wyspie. Musi być.
Perspektywa Grace.
Byłam zmęczona, zziębnięta i nie mogłam się ruszyć.
Podczas biegu potknęłam się i upadłam.
Było mi już wszystko jedno czy mnie znajdzie.
Tak bardzo chciałam poczuć bliskość Liama, a co teraz z nami będzie?
Jak mnie wywiezie z kraju wtedy możliwe, że nie zobaczę już nigdy Liama. Tak ma wyglądać moje życie ? Być ciągle zamknięta w jakieś pułapce niczym tygrys w klatce?
Nie mów tak pocieszałam się w myślach. Liam cię odnajdzie. Pamiętasz co ci powiedział? Nigdy cie nie opuści. "Nawet gdyby miało nas dzielić tysiące kilometrów zawsze będę przy Tobie. Zawsze."
Co z tego, że jest jak nie mogę go nawet przytulić?
Przymknęłam powieki.
Jeżeli mam z nim być muszę coś zrobić. Musze uciec, wstać i uciec. Chcąc to zrobić musiałam się podnieść ale nogi odmówiły posłuszeństwa.
Usłyszałam ciche kroki. Otworzyłam oczy. Słońce raziło, więc szybko je zamknęłam. Która to może być godzina? Miałam wrażenie, że dopiero minęło 10 minut. A nie parę godzin.
Ktoś podniósł mnie z ziemi. Chciałam powiedzieć, żeby mnie zostawił, żeby dał mi tu umrzeć. Moje myśli były niczym wzburzona fala, rzucająca pływającym żaglowcem zagubionym przez sztorm.
Otworzyłam oczy. Byłam w tym samym pokoju. Tym razem okno było zamknięte przez zewnętrzne drewniane drzwiczki.
Schowałam twarz w dłoniach. Ile jeszcze? Ale zaraz kto mnie tu przyniósł?
Myślałam, że tam umrę. Że już nigdy nie spotkam Liama.
Usłyszałam kroki, a po chwili otworzyły się drzwi. Nawet nie podniosłam głowy. Nie chciałam zobaczyć kto to jest. Po prostu chciałam zostać sama.
Nie obchodziło mnie to w ogóle.
-Ubieraj się- usłyszałam męski głos.
Nie ruszyłam się ani o milimetr.
-Wyjeżdżamy.- powiedział mężczyzna i rzucił we mnie ubraniami- Albo ubierzesz się sama albo zrobię to ja,a wtedy nie będzie to takie przyjemne.
-A idź do diabła- powiedziałam.
Poczułam dłoń na ramieniu, a po chwili oddech na policzku.
-Ja nie żartuje, szef powiedział wyraźnie. Ubierz się, a nic ci się nie stanie ze strony innych. Ja nie jestem od bicia ale są tu ludzie, którzy bardzo to lubią.
Spojrzałam na niego.
-Dlaczego to robisz?
Odwrócił wzrok.
-Bo tylko ja mogę ich powstrzymać no i szef.
-A ty ? Kim jesteś, że cię słuchają.
-Jego... bratem.
-Co?- odsunęłam się od niego.
-Nie masz się czego bać z mojej strony ale z brata. To już trzeba być ostrożniejszym.
-Dlaczego on to robi?
-Nie mogę ci tego zdradzić ale wiedz jedno on cię kocha i nie zostawi tego tak. Albo będziesz mu posłuszna albo ucieknij stąd jak najdalej.
-A pomożesz mi ?
-Nie, nie mogę brata tak zostawić.
-W takim razie jak to zrobię- szepnęłam.
-Twój chłopak tu jest- powiedział.
-Liam, ale jak? Przecież. Co mu zrobiliście- krzyknęłam.
Zatkał mi dłonią usta.
-Oni tego nie wiedzą ale ja wiem. Wtedy byłem na straży.
-Dlaczego go nie wydałeś ?
-Ponieważ ja też wierze w prawdziwą miłość, a jeżeli on tu jest to cię bardzo kocha. Mój brat jest chory. Myśli, że jak się zakochał w tobie to może wszystko ale to nie prawda dla tego nie chcę, żebyś była z nim.
Nie chodzi tu o Ciebie ale o niego. Nie chcę się leczyć, a tego potrzebuje. Ma pieniądze więc także ma znajomości. A jeżeli dzisiaj cię stąd wywiezie to już nie wrócisz.
-Więc jak mam to zrobić? Jak mam uciec?
Westchnął.
-Podobno ktoś zadzwonił po policję, więc ...- uśmiechnął się smutno.
-A co będzie z Tobą ?
-Uciekniemy. O nas nie ma się co martwić. Przyjechałem tu na parę dni. I cię znalazłem, jak leżałaś. Myślałem, że nie żyjesz. Ale na szczęście przyszedłem w porę.
-Gdzie jest Liam?
-Gdzieś na wyspie. Nie mam pojęcia dokładnie gdzie ale jest tam z dziewczyną.
-Co? Wpakował w to wszystko Emmę.
-Kim jest Emma?
-Jest dziewczyną mojego kuzyna i moją przyjaciółką.
-W takim razie uważajcie na siebie-powiedział i wstał.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Podziękujesz mi jak będziesz wolna.- wyszedł.
Ubrałam się jak kazał i czekałam na niego.
W końcu usłyszałam kroki na schodach. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Adàn. Mimowolnie zadrżałam.
-Czas już.- powiedział i podszedł do mnie.
-Dlaczego to robisz?-spytałam.-Dlaczego psujesz mój związek.
-Nie zadawaj pytań tylko chodź.
-Jeżeli mnie tak kochasz to mi to powiedz, a nie zachowujesz się jak tchórz.- wyrwałam mu się.
Podszedł do mnie i zmusił bym na niego popatrzyła.
-Kocham Cię.- powiedział po czym pocałował mnie. A raczej wymusił na mnie pocałunek. Próbowałam się wyrwać lecz na nic to się zdało.
W końcu oderwał się ode mnie.
-Ja nie kocham ciebie.
W tej chwili dostałam ręką w twarz. Upadłam na podłogę.
Dotknęłam rozciętej wargi. Z nosa zaczęła lecieć krew.
Popatrzyłam na niego.
-Jesteś podły. Damski bokser-powiedziałam przez łzy.
-Łzy nic ci nie pomogą. Chodź- siłą ciągnął mnie przez korytarz do drzwi wyjściowych, żeby potem wepchnąć mnie do samochodu.
W środku siedział on z dwoma uzbrojonymi facetami.
-Gdzie mnie wieziesz?-spytałam cicho.
-Żeby spełnić Twoje marzenia- powiedział po czym uśmiechnął się.
Się tak zachowywał jakby ostatnich minut w ogóle nie było.
Przeraziłam się, musiałam jakoś stąd uciec. Ale jak?
__________________________
Kompletnie nie mam weny ;/ Będę chyba niedługo płakała nad tym blogiem albo go po prostu usunę bo już nie mogę ;(
Tak, tak znienawidziliście mnie. Rozdziały miały być częściej, a są coraz rzadziej. 27 wyjeżdżam za granicę, więc będę musiała go zawiesić już 26. Nie powiem kiedy dodam następny bo po prostu nie wiem czy cokolwiek napiszę. A nie chcę wam obiecywać zbyt wiele.
Nie mam pojęcia czy tam będzie net, a nawet gdyby był to prawdopodobnie nie miałabym go kiedy dodać, tak więc jestem zmuszona go zawiesić.
Bardzo ale to bardzo Was przepraszam...
Emma xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)